Açma - tureckie bajgle


Nie jest łatwo wrócić do blogowania po tak długiej (prawie dwumiesięcznej) nieobecności. Chciałabym Wam dużo powiedzieć, ale czasu nie da się nadrobić i co minęło, to minęło. Przepadły moje plany świątecznych postów z przepisami, recenzjami książek kulinarnych i pomysłami na prezenty.

Zamiast pisać, planować i cieszyć się świąteczną atmosferą spędziłam z mężem cztery tygodnie w łóżku chorując na covid. Opiekowaliśmy się sobą nawzajem, rozmawialiśmy i oglądaliśmy filmy. Nie gotowałam przez miesiąc, bo nie byłabym w stanie ustać w kuchni przez 10 minut. Dodatkowo całkowita utrata smaku i węchu nie sprzyjała gotowaniu.

Przez ten czas żywiliśmy się domowymi obiadami dostarczanymi pod drzwi przez moją mamę i dobrociami dostarczanymi przez znajomych. To było wspaniałe i sprawiające radość, kiedy dostawałam wiadomość, że coś wisi w torbie na furtce. A były tam croissanty, rzemieślnicze chleby, zupy, miody, konfitury, kiszonki, słodkości, a nawet kwiaty. Po każdej torbie z darami wzruszałam się bardzo na myśl ile dobroci jest w ludziach. Niektórzy przejeżdżali pół miasta, żeby przywieść bułeczki.

Dni mijały, święta zbliżały się wielkimi krokami, a my nawet o nich nie myśleliśmy.

Dwa dni przed nimi postawiliśmy w domu małą sosnę, zawiesiliśmy na niej maleńkie białe lampki i wzięliśmy się wspólnie za gotowanie. Plan był minimalny. Barszcz, uszka, śledzie, pasztet i słodkości. Wszystko robiliśmy razem przy dużym stole. I wiecie co. To było najlepsze świąteczne gotowanie w moim życiu. Wspólne siekanie, doprawianie, lepienie. Mąż zrobił śledzie tworząc własne, nowe przepisy (na śledzie tom yum i tom kha), ulepił uszka, mielił mak i próbował wszystkiego. Ja ugotowałam barszcz, upiekłam śmietanowca z przepisu babci i zrobiłam kluski z makiem (pierwszy raz w życiu). 
Te święta były całkowicie inne niż wszystkie wcześniejsze. Bez tłumu rodziny, wielkiej ilości potraw i dziesiątków prezentów. I wiecie co. Wszyscy stwierdziliśmy, że to były jedne z najpiękniejszych świąt. 

Teraz wróciłam już do pracy i wracam powoli do wcześniejszego życia. Długa jeszcze przed nami droga w dochodzeniu do formy, ale już jesteśmy na tej drodze, kiedy jest codziennie lepiej, a nie gorzej. 

Mam nadzieję, że uda mi się również wrócić do regularnego blogowania.
Na pierwszy ogień mam dla Was przepis na tureckie bułeczki w formie bajgli. Są cudowne w smaku. Miękkie, puszyste, delikatne, maślane, z miękką skórką i aromatycznym miąższem.
Mają trochę nietypową metodę przygotowania, ale nie jest ona trudna. W przepisie starałam się szczegółowo opisać sposób ich formowania. Mam nadzieję, że dodatkowe zdjęcia będą też dla Was pomocne. 

Te bułeczki są naprawdę pyszne i jestem pewna, że pokochacie ich smak. Pasują równie dobrze do słonych i jak i do słodkich dodatków. Dobrze się tostują, więc jak coś zostanie, nie zmarnuje się. Możecie je także zamrozić.
 

Açma - tureckie bajgle 

150 ml letniego mleka
150 ml oliwy z oliwek (extra vergine)
150 ml letniej wody
7 g suchych drożdży 
2 łyżki cukru
1 łyżeczka soli
700 g mąki pszennej (typu 550)
75 g bardzo miękkiego masła

wierzch
50 ml mleka
1 jajko
nasiona sezamu

Mleko i wodę wlać do miski. Dodać cukier i drożdże i wymieszać do rozpuszczenia drożdży. Dolać oliwę i ponownie wymieszać. Dodać połowę mąki i wymieszać łyżką. Dosypać sól i resztę mąki. Miksować całość (końcówki haki) do uzyskania gładkiego ciasta (około 10 minut). 
Miskę przykryć folią i odstawić ciasto do wyrośnięcia na około 1 godzinę. Ciasto powinno podwoić swoją objętość.

Wyrośnięte ciasto chwilę wyrabiać dłońmi, żeby je odgazować. Następnie podzielić je na 8 równych części. 
Ciasto nie wymaga podsypywania mąką przy formowaniu. 


Ciasto podzielone na 8 równych części

Każdą część podzielić na dwa. 


Każda część ciasta podzielona na dwa

Obydwie połówki jednej części ciasta lekko spłaszczyć dłonią i rozwałkować dość cienko na podłużne placki.


Rozwałkowane obydwie połówki ciasta na cienkie placki

Każdy placek posmarować z jednej strony bardzo miękkim masłem.


Placki ciasta posmarowane masłem

Placki zrolować wzdłuż dłuższego boku.


Posmarowany masłem placek w trakcie rolowania i zrolowany


Zrolowane dwie połówki jednej porcji ciasta

Połączyć dwa wałki ciasta ściskając mocno jego końce


Połączone dwa wałki z ciasta

Wałki ciasta zwinąć spiralnie.
Ja najchętniej robię to trzymając w powietrzu w lewej dłoni wałki ciasta w miejscu połączenia, a prawą je zwijam. Ciasto pod wpływem ciężaru lekko się rozciąga i pomaga to w uzyskaniu odpowiedniej grubości wałków.


Zrolowane dwa wałki ciasta w spiralę

Ze spirali utworzyć obwarzanek (bajgla), łącząc  końcówki.
Bajgla położyć na dużej blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując odstępy. Ja kładłam po 4 sztuki bajgli na 1 blasze.
Tak samo postąpić z resztą kawałków ciasta formując z nich bajgle.

Bajgle odstawić do ponownego wyrośnięcia na około 30 minut.

Rozgrzać piekarnik do 200 stopni C. (góra - dół)

Wyrośnięte bajgle posmarować rozbełtanym jajkiem z mlekiem i posypać sezamem.
Wstawić do piekarnika (po jednej blasze naraz) i piec około 20 minut na złocisto.

Bajgle można jeść na ciepło lub po wystudzeniu.

Bajgle dobrze mrożą się.



Przepis Bartek Kieżuń z książki "Stambuł do zjedzenia"

Komentarze

Popularne posty