czwartek, 28 maja 2020

Kanelbullar i kardemummabullar najlepsze szwedzkie bułeczki z Bageri Petrus


Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj, mimo że minęło pięć lat. Siedziałam na tarasie w domku nad morzem i myślałam sobie, że chciałabym znowu pojechać do Szwecji. Nie wiedziałam dokąd, kiedy i po co, ale zapragnęłam znowu znaleźć się w Szwecji. Chwilę wcześniej rozmawiałam z moim sąsiadem, który pracował w Szwecji jako anestezjolog, o organizacji pracy w tamtejszych szpitalach, o różnicach tu i tam, o zmianach w ochronie zdrowia, które Szwedzi wprowadzają. Słuchałam i myślałam, że warto się uczyć, warto czerpać wzory i rozwiązania od innych, warto coś zmieniać, żeby było lepiej.
Siedziałam i myślałam, myślałam i siedziałam i stwierdziłam, że pojadę do Szwecji, żeby zobaczyć jak tam organizują pracę na bloku operacyjnym, bo może warto coś z ich rozwiązań wprowadzić u nas. 
Ale dokąd pojechać? 
Pomyślałam, że jak się uczyć, to od najlepszych i chciałabym pojechać do szpitala Karolinska, który uznawany jest za jeden z najlepszych szpitali na świecie. No i jest w Sztokholmie ;-), w którym wcześniej nigdy nie byłam.
A jak tam mnie nie będą chcieli, to poszukam innego.

Kiedy pomysł się narodził w mojej głowie, przeszłam do działania. Napisałam kim jestem i czego bym chciała. Minął tydzień bez odpowiedzi i stwierdziłam, że czas napisać do innego szpitala. Kiedy chciałam przejść do planu B, dostałam maila, że z przyjemnością zorganizują mi staż, że za kilka dni napisze do mnie koordynatorka mojego programu i przedstawi mi ich propozycje do zatwierdzenia. Uleciałam pod sufit z radości i zaczęła się wymiana maili z dopracowywaniem szczegółów. 

Przygotowań było sporo. Od znalezienia mieszkania do wynajęcia, do dopracowania szczegółów, żeby skorzystać z tego wyjazdu maksymalnie.
Moja koordynatorka doradziła mi, żebym zamieszkała w dzielnicy Södermalm, w której ona też mieszkała. I to był strzał w dziesiątkę. 

No i nadszedł ten dzień. Wylądowałam w Sztokholmie, wsiadłam w jedno metro, drugie i wysiadłam na stacji w pobliżu wynajętego mieszkania. Szłam i rozglądałam się, bo teraz to miały być "moje" okolice. 
I wtedy zobaczyłam TO - Bageri Petrus. Piekarnię, w której się zakochałam od pierwszego wejrzenia. No i miałam ją mieć teraz po sąsiedzku.
Musiałam jeszcze przejść przez placyk, wspiąć się po schodach koło pasmanterii i byłam na miejscu. Kamienica, w której miałam mieszkanie była przedwojenna, położona na wzgórzu i miała widok na wodę i wyspę Gamla Stan. 
Pomyślałam, że nie mogło być lepiej.

Potem wpadłam już w nową rutynę. Rano przebieżka, potem droga do pociągu, którym dojeżdżałam do szpitala. Po drodze kupowałam w Bageri Petrus kawę i kanapkę na śniadanie, a wracając kupowałam kolejną kawę i chleb. I coś słodkiego. Popołudniu wsiadałam na rower i eksplorowałam miasto, odkrywając nowe "swoje" miejsca. Weekendy to były wyprawy na szkiery z torbą wypełnioną prowiantem na piknik, z książką i kocem. W Sztokholmie odkryłam wiele cudownych piekarni i cukierni, ale moja pierwsza miłość czyli Bageri Petrus okazała się najsilniejsza. I produkty tam wypiekane towarzyszyły mi codziennie.
Poznałam smak chyba każdego ich wypieku. Croissantów, brioszek, cynamonowych bułeczek kanelbullar, kardamonowych kardemummabular, migdałowych toscabullar, jagodowych, portugalskich pasteis de nata i wielu, wielu innych. Przed nadmiernym rozrostem ciała wszerz uratowały mnie przejeżdżane codziennie kilometry na rowerze ;-)

Każdy z wypieków z tej piekarni to jest mistrzostwo świata. Wilgotne, aromatyczne ciasto, korzenne, intensywne przyprawy i aromat masła tworzą doskonałe wypieki. Chleby i bułki na zakwasie to jest osobny rozdział. Są rewelacyjnie. Na miejscu można kupić pyszne kanapki robione z tych chlebów. No i jest jeszcze oczywiście kawa. Jak to w Skandynawii najczęściej z przelewu. W nieograniczonych ilościach. Wszystko można zjeść na miejscu siadając przy kilku stolikach albo kupić na wynos. W Bageri Petrus jest jeszcze jedna cudowna rzecz - zapach. W piekarni pachnie niesamowicie i ten zapach rozchodzi się na zewnątrz. Czasami jak wiatr wieje z odpowiedniej strony, to czuć zapach chleba, cynamonu i kardamonu już przy wyjściu z metra. 

Od mojej pierwszej wizyty pięć lat temu, byłam w Bageri Petrus jeszcze kilka razy. Niewiele się zmieniło przed ten czas. Sezonowo dochodzą inne wypieki, można teraz też kupić mąkę, konfitury i książkę kucharską autorstwa założyciela i piekarza Bageri Petrus - Petrusa Jakobssona. I właśnie z tej książki pochodzi dzisiejszy przepis na bułeczki. 
Przepis jest na bułeczki kardamonowe, ale zamieniając w nadzieniu kardamon na cynamon otrzymamy bułeczki cynamonowe (szczegóły w przepisie poniżej). Jednak w cieście zawsze musi znaleźć się kardamon. Ja swoje zrobiłam pół na pół, co zobaczycie na poniższych zdjęciach i z jednej porcji miałam część bułek cynamonowych i część kardamonowych. Co różni te bułeczki od innych. Mają trzy warstwy nadzienia i splatane są z cienkich (1 cm) pasków, a wierzch jeszcze gorących pokryty jest cienką warstwą syropu z cukru i cytryny. I właśnie to wszystko tworzy tak pyszne bułki. I jeszcze jedno. Ciasto na te bułki zrobione jest z mąki pszennej i orkiszowej. To też ma znaczenie dla ich smaku.

Na jednym ze zdjęć zobaczycie ziarna kardamonu jakich używam. Są niesamowicie aromatyczne. Ja tłukę je w moździerzu dość grubo i takiego dodaję do nadzienia i na wierzch bułeczek. Do ciasta dodaję kardamon drobno mielony, taki jak można kupić w każdym sklepie.

Za każdym razem, kiedy wracałam do Sztokholmu, wracałam też do tej piekarni. A przed powrotem do domu, zawsze tam szłam, żeby kupić chleb i torbę bułeczek dla domowników.

Tęskniąc za podróżami, podróżuję w kuchni i wracam do wspomnień. 

Jeszcze trochę pozabieram Was do mojego świata.






Ziarna kardamonu jakich używam

Zdjęcie z książki Bageriet



Zdjęcie z książki Bageriet



Kardemummabullar (bułeczki kardamonowe)
Kanelbullar (bułeczki cynamonowe)

ciasto
250 ml letniej wody
15 g świeżych drożdży
3,5 g (1/2 łyżeczki) soli 
125 g mąki orkiszowej
100 g cukru pudru
1 duże jajko (rozbełtane - 1/2 ilości dodajemy do ciasta, reszta do posmarowania wierzchu)
2 łyżeczki drobno mielonego kardamonu
450 g mąki pszennej (typu 550)
100 g miękkiego masła

nadzienie
200 g miękkiego masła
75 g  cukru pudru
75 g jasnego cukru muscovado
2 łyżeczki kardamonu (jak macie, to grubo mielonego) lub cynamonu

wierzch
1/2 jajka rozbełtanego (reszta z jajka dodanego do ciasta)

syrop
50 ml wody
sok z 1/2 cytryny
50 g drobnego cukru

Wodę wymieszać z drożdżami. Odstawić na 5 minut. Dodać oba rodzaje mąki, cukier puder, 1/2 rozbełtanego jajka, sól i kardamon. Miksować przez 5 minut (końcówki haki) do uzyskania gładkiego ciasta.
Przykryć folią (używam do tego takich kąpielowych czepków foliowych) i odstawić na 20 minut. Dodać masło podzielone na kawałki i miksować 10-12 minut do uzyskania gładkiego, elastycznego ciasta. 
Ciasto przełożyć na lekko podsypany mąką blat, uformować je na kształt prostokąta, zawinąć w folię spożywczą i wstawić do lodówki na 45 minut. 
W międzyczasie wymieszać składniki nadzienia. W jednej misce miękkie masło z cukrem pudrem. W drugiej miseczce wymieszać cukier muscovado z kardamonem (lub cynamonem).

Blat podsypać lekko mąką i rozwałkować schłodzone ciasto na prostokąt o wymiarach 40x40 cm.
Rozsmarować na cieście masło z cukrem i posypać wierzch 35 g cukru muscovado wymieszanym z kardamonem (lub cynamonem). Resztę cukru z kardamonem (cynamonem) postawić do posypania wierzchu.

Ciasto posmarowane masłem i posypane mieszanką cukru z kardamonem (cynamonem)
U mnie pół na pół

Górną jedną trzecią ciasta założyć na środkową jedną trzecią część ciasta.


Górną jedną trzecią ciasta założyć na środkową jedną trzecią część ciasta
A następnie złożyć ciasto na pół i docisnąć całość wierzchem dłoni.

Złożyć ciasto na pół 
Rozwałkować ciasto na prostokąt o wymiarach 20x50 cm

Rozwałkować ciasto na prostokąt o wymiarach 20x50 cm
Ciasto pociąć na pasy 1 cm szerokości ostrym nożem lub nożem do pizzy.

Ciasto pociąć na pasy 1 cm szerokości 
Z pasków ciasta (lekko je naciągając) uformować bułeczki. Na poniższych filmikach pokazałam dwie metody zwijania bułeczek.


Bułeczki ułożyć na dwóch blachach wyłożonych papierem do pieczenia. Odstawić do wyrastania na 15-20
Rozgrzać piekarnik do temperatury 240 stopni C (góra - dół).
Bułeczki posmarować rozbełtanym jajkiem i wstawić 1 blachę na środkowy poziom piekarnika. Obniżyć od razu temperaturę do 220 stopni C. 
Piec bułeczki 8-10 minut. 
Kiedy się pieką przygotować syrop. Wsypać cukier do rondelka, wlać wodę i sok z cytryny. Doprowadzić do zagotowania i gotować około 5 minut. Syrop powinien delikatnie zgęstnieć. 
Kiedy bułeczki mają rumiany wierzch, wyjąć je z piekarnika i od razu posmarować syropem przy pomocy pędzla, a na wierzchu posypać resztą cukru z kardamonem lub cynamonem. Ja część posypałam też cukrem perlistym. 

Tak samo postąpić z drugą blachą bułeczek.

Podawać na ciepło lu wystudzone.
Bułeczki świetnie się mrożą zapakowane w foliową torebkę. Po rozmrożeniu można je wstawić na chwilę do gorącego piekarnika.









Przepis Petrus Jakobsson z książki "Bageriet"

niedziela, 24 maja 2020

Maślane, drożdżowe ciasto z owocami i kruszonką.


Jest coś kojącego w cieście drożdżowym. A w kawałku ciepłego można się wręcz zakochać. 
Maślane,  puszyste, miękkie ciasto, chrupiąca kruszonka i warstwa owoców tworzą połączenie, któremu nikt się nie oprze. 
I można je robić przez cały rok, zmieniając owoce w zależności od sezonu. Lepsze są niezbyt soczyste owoce, żeby sok nie nasączył ciasta. Rabarbar otoczony cukrem, śliwki, jagody, morele, mirabelki, jabłka, maliny...
Te owoce idealnie sprawdzą się w tym wypieku. 

To ciasto smakuje dokładnie tak jak powinno wymarzone drożdżowe. I działa kojąco. Z kawą, herbatą, kubkiem mleka.

Zróbcie to ciasto. Nie zawiedziecie się.





Maślane ciasto drożdżowe z owocami i kruszonką

ciasto
600 g mąki pszennej (typu 550)
150 g drobnego cukru
25 g drożdży
3 jajka
150 g masła
200 ml mleka
rdzeń z 1 laski wanilii lub 1 łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii
skórka starta z 1 cytryny
duża szczypta soli

kruszonka
80 g mąki pszennej tortowej
50 g drobnego cukru
50 g masła
szczypta soli

owoce (jagody, śliwki, morele...)

Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.

Tortownicę o średnicy 26-28 cm wysmarować masłem albo wyłożyć papierem do pieczenia.

Rozpuścić masło w rondelku i wystudzić do temperatury pokojowej.
Do miski wsypać mąkę tworząc kopczyk. Zrobić w nim łyżką dołek. Do tego dołka wkruszyć drożdże, wsypać 2 łyżki cukru (z ilości podanej do całego ciasta) i wlać 50 ml mleka  (z ilości podanej do całego ciasta). Delikatnie wymieszać zawartość dołka w kopczyku. Przykryć miskę ściereczką i odstawić na 10 minut.

Dodać pozostałe składniki ciasta oprócz masła. Miksować całość przez około 5, aż wszystkie składniki połączą się i uzyskamy gładkie ciasto. Dodać masło i miksować ciasto (końcówki haki) przez 10 minut do uzyskania gładkiego, lśniącego, elastycznego ciasta.

Miskę przykryć ściereczką i pozostawić ciasto do wyrośnięcia na 1 godzinę. 

Przygotować kruszonkę.
Wymieszać, lekko rozcierając wszystkie składniki kruszonki. Kruszonkę wstawić do lodówki.

Wyrośnięte ciasto wyrabiać przez chwilę, żeby je odgazować, a następnie przełożyć do formy. 
Ciasto posypać owocami, a następnie pokruszoną w dłoniach kruszonką. Formą przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania na pół godziny.

Nagrzać piekarnik do 180 stopni C. 

Wstawić blachę do piekarnika i piec ciasto 40-50 minut, aż kruszonka stanie się złocista.

Ciasto przez chwilę ostudzić przed krojeniem.

Można jeść ciepłe (pyszne) lub wystudzone.



Przepis Monika Modra - Pawlak z książki "Lubię"

środa, 20 maja 2020

Roladki z bakłażana z nadzieniem serowo orzechowym


Ostatni post na blogu był bakłażanowy. Dzisiejszy też :-)

Co ja poradzę, że uwielbiam bakłażany, a sprawdzonymi przepisami, które warte są zapamiętania i powtórzenia, chcę się z Wami dzielić. 
Dzisiaj mam dla Was recepturę na bakłażanowe roladki z nadzieniem z koziego sera i orzechów. Do tego trochę ziół, przypraw, melasa z granatów, jogurt...
To danie jest tak dobre, że mam ochotę przygotowywać je przynajmniej raz w tygodniu. 
Najtrudniejsze w tym daniu, a bardziej precyzyjnie, najbardziej czasochłonne jest smażenie plastrów bakłażana. Chwilę to trwa, bo plastry smaży się partiami, ale w tym czasie można robić w kuchni coś innego. A co, to już zależy od Was.
Co zrobić, żeby plastry nie były nasiąknięte tłuszczem. Po pierwsze plastry bakłażana solimy i zostawiamy na pół godziny. W tym czasie bakłażany puszczą sok, który trzeba dobrze odcisnąć. Robię to ręcznikiem papierowym mocno naciskając na plastry bakłażana, żeby odcisnąć jak najwiecej soku.
Plastry smażę na mocno rozgrzanej oliwie (zimny tłuszcz wchłania się mocno w miąższ warzywa). Miąższ powinien delikatnie się zezłocić, ale nie powinien być zbrązowiały.
Czasami wytarte z soku plastry bakłażana smaruję oliwą przy pomocy pędzla i piekę je na grillu. Zdarzało mi się też tak przygotowane plastry piec w piekarniku.
Plastry można przygotować dzień wcześniej i przechowywać w lodówce przez dzień lub dwa. Nadziane bakłażany można przechowywać w lodówce kolejne dwa dni. 

To danie idealnie sprawdzi się jako przekąska, przystawka, jako danie na wiosenno letniej kolacji lub na pikniku.





 Roladki z bakłażana z nadzieniem serowo orzechowym

2 średniej wielkości bakłażany
oliwa z oliwek
300 g miękkiego, koziego sera
mały pęczek kolendry (30 g)
150 g orzechów włoskich 
2 duże ząbki czosnku
1 łyżeczka mielonej kozieradki
1/4 - 1/2 łyżeczki pieprzu cayenne lub chilli
sól

do podania
150 g greckiego jogurtu
100 ml melasy z granatów
150 g nasion z owocu granatu

Z bakłażana obciąć górną końcówkę i pokroić go wzdłuż na 5 mm plastry. Zrobiłam to używając krajalnicy z ostrzami w kształcie litery V. Można to również zrobić nożem.

Plastry posolić i odstawić na pół godziny. Po tym czasie dobrze osuszyć plastry ręcznikiem papierowym. Rozgrzać na patelni oliwę i smażyć z obu stron partiami plastry bakłażana, aż będą delikatnie złociste. Delikatnie przełożyć je na talerz i zostawić do wystudzenia.
Usmażone bakłażany można przechowywać w lodówce do 2 dni.
Przygotować nadzienie.
Serek kozi wymieszać z drobno posiekaną kolendrą (1 łyżkę pozostawić do posypania wierzchu roladek), startym czosnkiem, bardzo drobno posiekanymi lub zmielonymi orzechami, solą,, kozieradką i pieprzem cayenne.
Na każdym plastrze bakłażana położyć łyżkę nadzienia i zwinąć w roladkę. Tak samo postąpić z pozostałymi plastrami.
Roladki ułożyć na talerzu. Wstawić do lodówki do czasu podania. Można je przechowywać do dwóch dni.
Roladki wyjąć z lodówki na 20 minut przed podaniem.
Na wierchu roladek rozprowadzić jogurt, polać melasą z granatów i posypać nasionami i resztą posiekanych listków kolendry. 


poniedziałek, 18 maja 2020

Curry z bakłażana. Brzydkie, ale pyszne (wegańskie).


Bakłażany należą do moich ulubionych warzyw. Robię z nich bardzo dużo potraw. Jedynej formy jakiej nie lubię, to bakłażany na surowo (kiedyś podano mi takie danie w restauracji, ale to był niewypał). 
Pasta alla Norma, baba gannoush, melanzane parmigiana, bhaji, moussaka, roladki z bakłażanów (przepis już wkrótce na blogu)... ukochanych dań z bakłażanów mam dużo. 
Surowe bakłażany są piękne, ale przerobione już nie zawsze. Moja dzisiejsza bakłażanowa propozycja dla Was właśnie taka jest. Pyszna i brzydka. Zastanawiałam się jak je sfotografować tak, żeby Was nie zniechęcić :-)
Jedynym wyjściem okazała się to gra światłem ;-)

Curry z bakłażana, na które przepis znajdziecie poniżej, jest pyszne. Kojące, rozgrzewające, pełna smaku i aromatów. Korzenne przyprawy, bakłażany i mleko kokosowe tworzą cudowne połączenie. Dobrze ugotowany ryż i porcja curry to coś uwielbiam.

 


Curry z bakłażana

4-5 łyżek oleju (ryżowego, kokosowego, rzepakowego...)
2 bakłażany
3 cm kawałek świeżego imbiru
3 ząbki czosnku
1 duża cebula
2 łyżeczki kuminu (całych nasion)
1 łyżka nasion ciemnej gorczycy
6 listków curry (suszonych, świeżych lub mrożonych) - można również użyć listków limonki kaffir
1 papryczka chilli (bez pestek i gniazd nasiennych)
1 łyżka koncentratu pomidorowego
2 łyżeczki mieszanki przypraw garam masala
1 puszka (400 ml) mleka kokosowego
1 łyżeczka cukru
sok z 1 limonki

do podania
listki kolendry
ryż

Obciąć z bakłażana końcówki i pokroić wraz ze skórką na 1-2 cm kawałki.
Na patelni rozgrzać połowę ilości oleju. Podsmażyć bakłażana (mieszając od czasu do czasu), aż stanie się miękki i lekko zrumieniony.

Bakłażana przełożyć do miski odsączając go na łyżce cedzakowej z tłuszczu.
Na patelnię dodać resztę tłuszczu , kumin i gorczycę. Podsmażać mieszając, aż zacznie pachnieć. Dodać pokrojone w cienkie plasterki chilli i liście curry. Podsmażać ok. 30 sekund. Dodać obrany i pokrojony w drobną kostkę imbir i czosnek. Smażyć 1 minutę mieszając.

Dodać cebulę pokrojoną w cieniutkie półplasterki i pół łyżeczki soli. Smażyć na małym ogniu 5-7 minut, aż cebula zmięknie. 
Dodać koncentrat pomidorowy, garam masala. Wymieszać. Dolać mleko kokosowe i cukier. Doprowadzić do zagotowania. Dodać bakłażany i ponownie doprowadzić do zagotowania. Gotować 2-3 minuty, aż sos lekko zgęstnieje. Dodać sok z limonki i doprawić do smaku solą. Podawać z ryżem, wierzch posypany posiekaną kolendrą.


piątek, 15 maja 2020

Pains au lait - wspaniałe francuskie bułeczki śniadaniowe


Zabieram Was dzisiaj do Francji na śniadanie. Na wspaniałe śniadanie z mleczno maślanymi bułeczkami pains au lait. Takie bułeczki piekłam już wielokrotnie, ale dopiero teraz mam przepis, który mnie zachwyca. Tak bardzo, że przez ostatnie dni piekę je codziennie :-)

Te bułeczki są niesamowicie delikatne, lekkie, z cieniutką skórką i wilgotnym i aromatycznym miąższem. Łatwo się je robi, ale jest kilka niuansów w ich wykonaniu, których nie należy pomijać. W przepisie wszystko dokładnie opisałam. 
Te bułeczki sprawdzą się idealnie jako bułeczki śniadaniowe, ale również jako bułeczki do burgerów i hot dogów, jeżeli szukacie wilgotnych, brioszkowych, maślanych bułek. Przy takim przeznaczeniu możecie zmniejszyć o połowę ilość cukru, a wierzchu nie posypywać cukrem tylko sezamem, makiem albo niczym. Nie rezygnujcie natomiast z glazury jajecznej. W przepisie wszystko wyjaśniam dlaczego jest to tak ważne. 

Bułeczki formuję w owalny,  podłużny kształt (jak to zrobić znajdziecie instrukcję na zdjęciach poniżej), ale możecie również upiec okrągłe. 

Bułeczki najlepsze są w dniu upieczenia, ale na drugi dzień również są miękkie i wilgotne. Idealnie nadają się wtedy na tosty francuskie albo grzanki.

Bułeczki można mrozić.

Mam jeszcze dla Was kilka zdjęć z mojej ostatniej, listopadowej podróży do Paryża. Chciałam Was dzisiejszym postem wprowadzić we francuski klimat. Tęsknię za podróżami, więc podróżuję sobie kulinarnie i wracam do zdjęć, które robiłam.

Lubicie brioszki, chałki? Zróbcie koniecznie te bułeczki.
Pokochacie je. 

Bon appétit!


















Pains au lait 

250 g mąki pszennej typu 550
10 g świeżych drożdży
1 łyżeczka (5 g) soli
30 g (2 1/2 łyżki) drobnego cukru
65 g lekko ubitego jajka (u mnie jedno duże)
75 ml mleka (w letniej temperaturze)
65 g miękkiego masła

wierzch
1 jajko
1/2 łyżki mleka

Do miski wsypać mąkę. Zrobić w niej wgłębienie i rozkruszyć do niego drożdże. Posypać je cukrem i zalać letnim mlekiem. Odstawić na 5 minut.
Zalać całość jajkiem, posypać solą i wymieszać całość dłonią lub widelcem.

w mące robimy wgłębienie, wsypujemy cukier, rozkruszamy drożdże i zalewamy je mlekiem

zalewamy rozbełtanym jajkiem

składniki mieszamy ręką lub widelcem
Ciasto miksować przez 10 minut (końcówki haki) na niskich obrotach. Po tym czasie dodać masło i miksować całość do połączenia masła z ciastem i uzyskania gładkiego, lśniącego ciasta. Trwa to około 5-6 minut.

Ciasto przełożyć do czystej miski wysmarowanej delikatnie olejem. Przykryć miskę kawałkiem folii i odstawić do wyrastania na 45 minut - 1 godzinę w temperaturze pokojowej. 

Po tym czasie ciasto wyjąć na blat i chwilę je wyrabiać, żeby je odgazować. W razie konieczności delikatnie podsypać blat mąką, ale raczej nie będzie to konieczne.

Ciasto podzielić na 10 równych części (żeby części były równe używam do tego wagi).
Z każdej części uformować kulę. Kulę spłaszczyć mocno dłonią na płaski placek i zrolować go w wałek. 

Wałeczki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując odstępy. 
Końcówka ciasta (złączenie) powinno znaleźć się na spodzie.

ciasto podzielone na równe porcje

kulki uformowane z porcji ciasta

spłaszczona  dłonią kulka ciasta

zwijanie w roladkę rozpłaszczonej porcji ciasta

uformowane bułeczki ułożone na blasze złączeniem do dołu

Bułeczki posmarować jajkiem rozbełtanym z mlekiem (nie pomijać tego etapu). 

Nastawić piekarnik na 25 stopni C. Jeżeli nie macie możliwości włączenia tak niskiej temperatury, włączcie tylko światełko (podświetlenie piekarnika).
Na dno piekarnika wstawić miskę (szklaną lub metalową) ewentualnie garnek. Wlać do niej wrzątek. Na środkowy poziom wstawić blachę z bułeczkami bez przykrywania. Zamknąć piekarnik i zostawić bułeczki do wyrastania na około 1 godzinę. Bułeczki powinny podwoić swoją wielkość.
(nie pomijać etapu wyrastania w piekarniku z gorącą wodą w środku)

Wyjąć z piekarnika blachę z bułeczkami i miskę z wodą. 
Nagrzać piekarnik do 220 stopni C (grzałka góra - dół).

Bułeczki ponownie posmarować jajkiem. Zrobić nacięcia nożyczkami (jak to zrobić widać na poniższym filmiku). Można je ewentualnie naciąć nożem lub pominąć nacinanie.
Posypać je cukrem perlistym (można nie posypywać) i wstawić na środkowy poziom nagrzanego piekarnika.

Piec 6-7 minut, aż wierzch zrobi się złocisty.

Studzić bułeczki na kratce.
Podawać na ciepło lub wystudzone.

Bułeczki można mrozić.

Z przepisu wychodzi 10 niewielkich bułeczek.


 nacinanie bułeczek nożyczkami




Francuskie tosty z bułeczek


LinkWithin

Related Posts with Thumbnails