Jesienny połów i szwedzkie placuszki rybne.


Poszłam na spacer. Taki krótki, żeby tylko przywitać się z morzem. Idąc tak, dotarłam do miejsca, gdzie przypływają do brzegu łodzie rybackie. Stał tam traktor, a nawet dwa. Niezbity dowód, że rybacy są na morzu i niedługo wrócą z połowu. Po kilkunastu minutach na tle morza zamajaczył kształt jednej z łodzi. Z nadzieją, że może uda mi się kupić dorsza, czekałam w towarzystwie mew. One chyba najlepiej wiedzą, kiedy rybacy wracają. Kilka minut przed ich przybyciem zaczęły się gromadnie zlatywać .  Po wciągnięciu przez rybaków łodzi na brzeg nieśmiało zajrzałam do rybackich skrzynek. Z nadzieją, że wśród fląder będzie i upragniony dorsz. A tam skrzynki pełne łososi i dorszy.  Radość z tego miałam ogromną. Poszłam na krótki spacer, a wróciłam z 5 kg łososia i 10 kg dorsza. Było ciężko, ale jak radośnie. W wakacje Mistrzyni nauczyła mnie doskonałej metody filetowania przy pomocy nożyczek i gumowych rękawic. Wiecie jakiej nabiera się wprawy po wyfiletowaniu 15 kg ryb. Od razu mówię, ze nie patroszyłam ich. Miły rybak zrobił to za mnie i dopiero wtedy je zważył. Dorsz patroszony 8 zł/kg, łosoś patroszony 15 zł/kg. Świeżość bezcenna.

Połączenie goących kotlecików z tym zimnym sosem jest świetne. Bardzo udana wariacja dania  rybnego. Sos jest pyszny. Można przyrządzić go dzień wcześniej, można go też przechowywać w lodówce 2-3 dni. Świetnie  sprawdza się  jako dodatek do wędlin. Ostatnio smaruję też nim kanapki (zamiast masła).

Te kotleciki równieżeż bardzo dobrze smakują zrobione z resztek pieczonej czy gotowanej ryby, chociaż dla mnie smaczniejsze są te zrobione z surowej . Pozostałe  zimne kotleciki można  użyć do kanapki np. razowym chlebie lub jako dodatek do sałaty.



Rybne kotleciki z sosem remoulade.
Fish cakes with herb remoulade.

Sos remoulade
1 łyżka drobno pokrojonych w kostkę korniszonów (użyłam ogórków konserwowych na słodko)
1 łyżka kaparów
1 szklanka majonezu
3 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany (użyłam śmietany szefa kuchni 22%)
1 łyżeczka  posiekanego szczypiorku
2 łyżki posiekanego świeżego estragonu
2 łyżki drobno startej marchwi
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżeczka musztardy Dijon
1 łyżeczka curry w proszku
sól i pieprz do smaku

kotleciki
600 g filetów z białej ryby (użyłam dorsza i łososia)
2 cebulki dymki posiekane wraz ze szczypiorem
2 jajka
około 1/3 szklanki słodkiej śmietanki
2 łyżki posiekanego świeżego estragonu
3 łyżki posiekanej natki pietruszki
sok z 1/2 cytryny
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 -1 1/2 łyżeczki soli
pieprz

2 łyżki masła
olej do smażenia.

Wymieszać wszystkie składniki sosu. Doprawić ewentualnie solą i pieprzem. Sos odstawić do lodówki na czas robienia kotlecików. Drobno posiekać mięso z ryb (można też je ewentualnie zmielić). Przełożyć je do miski i dodać pozostałe składniki. Wymieszać całość. Ilość śmietanki dawkować dostosowując do gęstości masy. Dłońmi formować małe kotleciki i smażyć je na oleju z dodatkiem masła. Podawać gorące polane zimnym sosem.
 








Przepis z książki The Scandinavian cookbook autorstwa Triny Hahnemann.



Komentarze

  1. I taka ryba jest świeża jak mawia mój On. Ale ale zaraz dodaje: niestety jak przyjdziemy do domu już nie będzie (do domu 5minut rowerem). Kiedyś kupiliśmy żywego , brrr, węgorza, ale się nie ruszał już w domu.Hmm szkoda już nie jest świeży,skwitował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna opowieść. Wspaniałe zdjęcia. :-) Czuję się tak jakbym się z Tobą wybrała. Dzięki za odrobinę magii o poranku. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak Lo, świeże ryby prosto z połowu to bezcenny łup.Ja dwa lata temu byłam z J.na takim połowie i sami złapaliśmy ok. 12 kg dorsza!
    Tylko jak Ty sama przytachałaś tyle ryby?!

    Placuszki piękne.Z sosem remoluade muszą być pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lo, morze i ryby widziane Twoimi oczami...bezcenne. Z perspektywy kogoś, kto nad morzem nie mieszka, morze jest zupełnie innym morzem, a ryby smakują inaczej.
    Lo, u Ciebie piękna wielka plaża, cudna:)

    Sos wedle składników wygląda na świetny i wykorzystam go do ryby na parze:), a kotleciki coż... nie powiem, że chciałabym zrobić, choć chciałabym:), to najczęściej pozostaję przy kotlecikach rybnych mojej mamy:) Ale... to podobnie jak u Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniale się prezentują pod tą kremową kołderką

    OdpowiedzUsuń
  6. To naprawdę okazja Ci się trafiła:-)
    Kotleciki rybne - już chyba pisałam tu - uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ Ci zazdroszczę takich świeżych ryb. ja daleko od morza, więc pewnie mnie taka przygoda nigdy nie spotka. A szkoda, bo mam świra na punkcie ryb i jadam je prawie codziennie w różnych formach. Przepis na kotleciki podoba mi się i w nadchodzącym tygodniu wypróbuję. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. To musiało być pyszne!zazdroszczę tych pobytów nad morzem:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gospodarna narzeczono,
    udaje się Wam w takim razie zjeść "świeże" ryby? A od węgorzy trzymam się z daleka. Za bardzo przypominają mi... żmije.

    Pposwix,
    ale mi miło. Cieszę się, że mogłam Cię zabrać chociaż na wirtualny spacer.

    Amber,
    na adrenalinie je przytaszczyłam. Byłam tak pełna entuzjazmu, że nie czułam ciężaru. Na drugi dzień niestety plecy dały o sobie znać.

    Ewelajno,
    tak to jest. Czasami mam ochotę wyruszyć w moje miasto z aparatem i zrobić zdjęcia oczami turysty. Inne spojrzenie, inne wrażenia.

    Paulo,
    sosikowa kołderka daje im dużo smaku.

    Anno-Mario,
    zupełny przypadek i dużo szczęścia. I reszta pieniędzy po zakupach w kieszeni.

    Kingo,
    niestety to jest wielki problem jak Polska długa i szeroka. Trudno kupić takie świeże ryby, jak nie mieszka się nad morzem. Ja też się z tym borykam. A mogłoby być zupełnie inaczej, o czy świadczą miasta w Europie, które położone są daleko od morza.

    Olu,
    jeździłabym tam o wiele częściej, ale 7-9 godzin w drodze poza sezonem potrafi wykończyć. A to tylko 430 km.

    OdpowiedzUsuń
  10. jeeej tyle ryb? ależ będziecie mieć ucztę przez dłuuugi czas i zaczynacie kotlecikami? mniami (:

    OdpowiedzUsuń
  11. urzekające zdjęcia. wspaniałe.
    i niezwykły przepis na placuszki. bardzo mi się spodobał ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Zazdroszcze przede wszystkim takiej masy super swiezych ryb!!!! alez uczte bym miala-caly tydzien z rybkami :)
    Kotleciki wspaniale sie prezentuja ,a foteczki nadmorskie przeurocze :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, ale Ci zazdroszczę :-) Przypomniałaś mi jak parę lat temu, na 4 roku studiow chyba, wybralam sie na zajecia w Sopocie (a mieszkalam w Gdansku Oliwie) na piechote plazą i w pewnym miejscu miedzy Jelitkowem a Sopotem trafilam na panow rybakow ktorzy akurat przybijali do brzegu ze skrzynkami ryb - kupilam fladry (bardzo lubie!) i wrocilam do domu :D

    Piekne zdjecie z piorkiem :)
    Pozdrowienia slę :-)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ach zjazdłabym taką rybkę prosto z sieci, i jeszcze wypatroszoną przez miłego rybaka! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Znakomite placuszki a sos następnym razem zrobię z tego przepisu. Nigdy nie dodawałam ani estragonu ani marchewki.
    Jak zwykle piękne zdjęcia. Az się chce na polskie wybrzeże:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Na rybach się nie znam - jedne lubię inne nie. Kiedyś dzieliłam je na filety i resztę. Teraz wiem, że najlepsze są te świeże,takie jak twoje.
    Piękne zdjęcia. Miłego wieczoru życzę!

    OdpowiedzUsuń
  17. Lo,
    ale zdjecia. Zapatrzylam sie i zachcialo mi sie ryby, choc dzis juz jadlam lososia...pozdrowienia serdeczne,
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  18. Tez lubię się witać z morzem :)
    Chce mi się świeżej rybki, bo po głowie chodzi mi ceviche...

    Piękne są Twoje morskie zdjęcia... TO chyba mój ulubiony temat :)

    OdpowiedzUsuń
  19. ale było pycha. Jakie super zdjęcia, jak to miło zobaczyć plażę...kiedy nie ma na niej tłumu turystów...
    Jestem na diecie dukana, więc dla mnie przepsi super pominęłam tylko majonez i śmietanę i dodałam jogurt naturalny...

    OdpowiedzUsuń
  20. łomatko, jakie mam zaległości! piękne, puste morze i świeże ryby... poezja! ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.

Popularne posty