piątek, 30 lipca 2010

Na szybko. Krótki post i szybkie ciasto jagodowe.


Dzisiaj słów tylko kilka. Wsiadam w samochód i ruszamy nad morze. Ja - na weekend albo na... tydzień. Wszystko zależy od zdrowia synka, który przez ostatni tydzień szalał na windsurfingu. Zobaczymy... Dużo emocji związanych z jego pierwszymi regatami i z wizytą w wejcherowskim szpitalu. Nie chcę dramatyzować, bo pocieszeniem dla szwankującego jego zdrowia będzie niezaplanowany wspólny tydzień nad morzem.
Dzisiaj cały dzień gnam i pędzę, a więc ciasto które Wam zostawiam jest błyskawiczne i łatwe.
Wyniki konkursu znajdziecie w niedzielę.


Ciasto jagodowe z cynamonowo- orzechową kruszonką.
(Blueberry Crumb Coffeecake)

1/2 szklanki brązowego cukru
1/4 szklanki syropu klonowego (ewentualnie miodu)
3/4 szklanki jogurtu naturalnego
1 banan (rozgnieciony)
1/4 szklanki masła (rozpuszczonego)
1 jajko
3/4 szklanki płatków owsianych
1 szklanka mąki pszennej
3/4 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
2 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki soli
1 torebka cukru waniliowego z prawdziwą wanilią
1 szklanka czarnych jagód

Kruszonka
1/2 szklanki posiekanych pekanów (lub orzechów włoskich)
1/2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
1/4 szklanki cukru klonowego (lub białego)b
1/4 szklanki masła (rozpuszczonego)
szczypta cynamonu
W misce wymieszać brązowy cukier, syrop klonowy, jogurt, banana, masło, jajko i płatki owsiane. Odstawić na 10 minut. W drugiej misce wymieszać mąki proszek do pieczenia, cynamon, sodę, sól i cukier waniliowy. Połączyć zawartość obu misek z jagodami, mieszając wszystko przy pomocy łyżki. Składniki kruszonki wymieszać łyżką. Ciasto wylać do wyłożonej papierem formy. Wierzch posypać kruszonką. Ciasto wstawić do nagrzanego piekarnika do 180° C i piec 40 minut.


czwartek, 29 lipca 2010

Co nad morzem smakuje najlepiej ? Część II czyli dorsz.



Nad morzem najlepiej też smakują ryby. Jeżeli jednak nie chce się ich jeść w smażalni, niestety nie jest o nie łatwo. Fląder jest pod dostatkiem, ale z dorszami to już problem. W moim małym raju na ziemi mam to szczęście, że żyją tu też rybacy. Skoro świt wypływają drewnianymi łodziami, a skarby złowione do sieci sprzedają wprost na plaży. Niestety skarby te są najczęściej płaskie (czyli flądry), a i chętnych do zakupu jest wielu. Kilka moich prób zdobycia dorsza było niestety nieudanych, ale znam takich szczęściarzy co wracali do domu z dorszem albo nawet bałtyckim łososiem w torbie. Któregoś razu i do mnie uśmiechnęło się szczęście i stałam się posiadaczką dwóch małych dorszy. Potem tylko nauka filetowania u Mistrzyni i mogliśmy się cieszyć pysznym obiadem.


Nigdy wcześniej nie filetowałam ryb. Nie umiałam i nie chciałam. Po krótkim kursie u Mistrzyni stwierdzam, że jest to czynność łatwa, prosta, przyjemna i niesamowicie satysfakcjonująca. Wystarczą gumowe rękawiczki, deska i nożyczki. Od dzisiaj to ja filetuję ryby w naszym domu.

Cytryna, kapary, masło jako dodatek do ryby to klasyka. Pyszna klasyka. Połączyłam te składniki i wyszedł doskonały sos do ryby. Prosty i jeden z najlepszych. Muszę go wkrótce powtórzyć.
Przypominam Wam jeszcze o KONKURSIE.



Dorsz picatta.

2 filety z dorsza
3 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki masła
50 ml białego wytrawnego wina
¼ szklanki bulionu warzywnego, rybnego*, drobiowego lub wody
sok wyciśnięty z ½ cytryny
½ cytryny pokrojonej w plastry (razem ze skórką)
2 łyżki kaparów
1 mała papryczka chilli bez pestek pokrojona w cienkie plasterki (opcjonalnie)
1 łyżka posiekanej natki
sól
świeżo zmielony pieprz

Umyte filety z dorsza doprawić solą i pieprzem i usmażyć na 1 łyżce masła i 3 łyżkach oliwy. Po 2-3 minuty po każdej stronie. Ryba powinna być zezłocona. Zdjąć rybę z patelni i trzymać w cieple (np. w rozgrzanym piekarniku). Zlać tłuszcz z patelni, ale nie myć. Na patelnię wlać wino i odskrobując resztki ze smażenia z dna doprowadzić do redukcji płynu (do około 1-2 łyżek). Wlać bulion, dodać sok i plastry cytryny, kapary i chilli. Gotować aż sos zredukuje się do połowy. Dodać 1 łyżkę masła, wszystko wymieszać i polać rybę sosem. Posypać natką.

* z resztek po filetowaniu ryby można ugotować szybko bulion. Do garnka dodajemy sól, obraną marchew, liść laurowy, ziele angielskie i wodę. Dokładamy resztki z filetowania w zawiązanej gazie. Doprowadzamy do wrzenia, zmiejszamy ogień i gotujemy przez godzinę. Bulion przecedzamy.





wtorek, 27 lipca 2010

Co najlepiej smakuje nad morzem? Jagodzianki!


Co nad morzem smakuje najlepiej? Jagodzianki i dorsz. O te pierwsze łatwo. Spacer w lesie albo wizyta na straganie z warzywami i najważniejszy składnik jest. Do tego aromatyczne ciasto, chwila w piekarniku i można się cieszyć własnymi, ciepłymi i pachnącymi jagodziankami. Czy słońce czy deszcz domowa jagodzianka zawsze jest doskonała. Wypróbowałam już niejeden przepis, ale tego lata przyszedł czas na własną inwencję. Ciasto miało być wilgotne, aromatyczne i samo w sobie pyszne. Efekt? W najbliższym czasie będę piec jagodzianki tylko z tego przepisu. A co z dorszem? O nim już wkrótce….


Aromatyczne jagodzianki z kruszonką.
Ciasto
20 g świeżych drożdży
1 szklanka mleka (może być pół na pół ze śmietanką kremówką)
4 ½ szklanki (540 g) mąki
1 szklanka (210 g) cukru
rdzeń z 1 laski wanilii albo cukier z dodatkiem wanilii
4 żółtka
150 g masła w temperaturze pokojowej (miękkiego)
1 łyżeczka skórki startej z cytryny

Nadzienie
12 łyżek jagód
1 cukier waniliowy z prawsziwą wanilią
8 łyżek cukru

Kruszonka
50 g mąki
25 g cukru
25 g miękkiego masła
Do posmarowania
1 jajko rozbełtane z 1 łyżką mleka

Z około ½ szklanki ciepłego (niegorącego) mleka, drożdży, 1 łyżki cukru i ½ szklanki mąki zrobić zaczyn czyli wszystko wymieszać w misce i odstawić na 10 minut. Żółtka zmiksować z resztą cukru, zaczynem, wanilią i skórką cytrynową do uzyskania gładkiej masy. Cały czas miksując (końcówki haki) dodawać mąkę. Do gładkiego ciasta miksując dodawać po 1 łyżce masła. Kiedy całość jest dobrze połączona, ciasto odstawić do wyrośnięcia (na około 1-2 godziny). W miseczce wymieszać składniki nadzienia. Składniki kruszonki połączyć ucierając je ręką lub mikserem. Wstawić do lodówki. Z wyrośniętego ciasta odrywać kawałki, formować kulę, którą następnie lekko spłaszczać na dłoni. Ponieważ ciasto jest dość luźne, wykonuję te czynności posmarowanymi olejem dłońmi. Lepiej nie podsypywać go mąką. Na każdy placuszek ciasta nakładać 1 łyżkę nadzienia i dokładnie sklejać. Drożdżówki ułożyć w formie lub na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Zachować 5 centymetrowe odstępy. Ciasto posmarować rozbełtanym jajkiem i obsypać kruszonką. Pozostawić do wyrośnięcia na 20-30 minut. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piec 15-20 minut do zezłocenia się ciasta.



Przypominam wszystkim chętnym o trwającym konkursie.

niedziela, 25 lipca 2010

Wakacyjny dip i konkurs.


Wakacje - błogie chwile, relaks i to co bardzo lubię i przy czym też wypoczywam czyli siekanie gotowanie, miksowanie…. W ten letni czas towarzyszy mi blender, który może być i Wasz (nie mój, tylko oczywiście całkiem nowy). Przetestowałam go gruntownie w ten letni czas na dipach, sosach, koktajlach, zupach… I sprawdził się. Szczególnie lubię jego ostrza ustawione w dwóch płaszczyznach, dzięki którym wystarczy chwilka aby nadać masie aksamitną gładkość, a dzięki osłonie nic się nie rozpryskuje. Blender ma w zestawie również mały pojemnik do miksowania, który świetnie radził sobie z siekaniem orzechów, błyskawicznym domowym pesto oraz z dipami. Do tego w komplecie znajduje się dzbanek do koktajli. Ma pojemność 500 ml i praktyczny dziobek. Blender ma moc 600 W i dwa rodzaje prędkości. Przyznam się szczerze, że zdecydowanie częściej używam przycisku turbo. Taka moja mała słabość do szybkości. Do kompletu jest uchwyt do mocowania na ścianie. Co prawda w mojej letniej głuszy z tego nie korzystałam, ale to ważna cecha, że części robocze można myć w zmywarce. Podsumowując, ten blender to praktyczny i przydatny sprzęt w każdej kuchni.

Zostawiam Wam przepis na błyskawiczny dip z fetą i ziołami. Kawałek dobrego pieczywa albo zestaw surowych warzyw i przekąska gotowa.

A teraz konkurs. Wymyślcie proszę nazwę dla tego dipu. Barwną, fantazyjną, zaskakującą, zabawną, śmieszną… Jaką chcecie. Napiszcie tę nazwę w komentarzach. Po tygodniu wybiorę osobę, która otrzyma ten model blendera. Konkurs trwa do 31.07.2010.

Z niecierpliwością czekam na Wasze pomysły. Zaskoczcie mnie!




Dip z fetą i ziołami.

150 g fety
2 łyżki natki pietruszki
2 łyżki ulubionych ziół (mięty, bazylii, tymianku, czosnku niedźwiedziego, dymki…)
1 łyżeczka soku z cytryny
½ ząbka czosnku
4 łyżki jogurtu naturalnego
2 łyżki oliwy z oliwek + 1 łyżka
pieprz
sól morska

Lekko pokruszoną fetę, zioła, jogurt, czosnek, oliwę i sok z cytryny włożyć do pojemnika blendera i miksować do uzyskania gładkiej masy. Przełożyć do miseczki, posypać pieprzem, solą morską i polać 1 łyżką oliwy.






Regulamin konkursu znajdziesz tutaj



piątek, 9 lipca 2010

Wakacje czas zacząć. Na początek wiśniowo migdałowe tartaletki Pierre Hermé.



Nadeszła ta długo oczekiwana chwila  czyli wspólne dwa tygodnie w ukochanym miejscu.  Beztroskie chwile, wypoczynek, długie godziny na tarasie, poranna kawa z koncertem ptaków w tle, długie spotkanie ze znajomymi, wspólne ucztowanie na plaży, szum morza, kupowanie ryb, jazda na rowerze w sukience, delektowanie się dobrymi truskawkami i jeszcze dużo przyjemności i błogiego lenistwa czyli wakacje. Postaram się coś czasami napisać, ale ze względu na ograniczenia techniczne, zobaczymy jak to będzie.

Zostawiam Wam doskonały przepis na tartaletki wiśniowe Pierre Hermé. Znalazłam ten przepis w książce The Cook's Book, gdzie na blisko 500 stronach 18 szefów kuchni podaje przepisy na polecane przez siebie dania i wypieki. Dział słodkości w tej książce należy do Pierre Hermé. Książka, którą uwielbiam wziąć do łóżka i przeglądać strona po stronie. Niedawno na swoim blogu Dorrie Greenspan opublikowała ten przepis i pomyślałam, że najwyższy czas upiec te małe pyszności. Koniec wyczekiwania w moje poczekalni przepisów.
 Ja upiekłam tartaletki, ale równie dobrze można upiec jedną dużą tartę. Ciasto kruche jest pyszne, delikatne i niesłodkie. Doskonale komponuje się ze słodkim i bogatym nadzieniem zrobionym z migdałów i niesolonych pistacji. Jeżeli ich nie macie, użyjcie tylko migdałów. Pierre Hermé używa do tartaletek dwóch gatunków wiśni, ja wykorzystałam wiśnie i czereśnie. Myślę, że tak samo dobre będzie z samymi wiśniami (mogą być mrożone). A smak? To ostatnio jedno z moich ulubionych wypieków. Pyszne. Słodkie aromatyczne i wilgotne nadzienie z dodatkiem kwaskowatych wiśni z wierzchu obsypane chrupiącą kardamonową kruszonką. A wszystko w kruchej skorupce ciasta.



Migdałowo pistacjowe tartaletki z wiśniami i kruszonką.
 (Tarte croustillante aux cerises et aux pistaches)

kruche ciasto
250 g mąki pszennej
180 g masła o temperaturze pokojowej
1 szczypta soli
10 g (2 łyżeczki) cukru pudru
1 żółtko
50 ml mleka

Do miski przesiać mąkę. W drugiej misce masło zmiksować na gładką masę. Cały czas miksując dodać sól, cukier, żółtko i mleko. Następnie po trochu dosypywać mąkę. Po połączeniu składników z ciasta uformować kulę, lekko ją spłaszczyć i zawiniętą w folię spożywczą włożyć do lodówki na minimum 2 dodziny, a najlepiej na całą noc.

nadzienie wiśniowe
500g (3 szklanki) świeżych lub mrożonych wiśni 
6 1/2 łyżki (80g) drobnego cukru
 300g (2 szklanki) ciemnych świeżych lub mrożonych wiśni (użyłam wydrylowanych czereśni)


nadzienie migdałowo pistacjowe

1/2 szklanki (50g) niesolonych pistacji bez skorupek
2 krople naturalnej esencji migdałowej
1/2 szklanki  (115 g) + 1 łyżka masła w temperaturze pokojowej, pokrojonego na kawałki
1 szklanka  (125 g) cukru pudru
1 1/3 szklanki (125 g) mielonych migdałów
1 1/2 łyżki (12,5 g) skrobi (maki) kukurydzianej (cornstarch)
1 łyżka kirschu (destylatu wiśniowego) lub innego alkoholu
2 jajka
2 1/2 łyżki (25 g) posiekanych niesolonych pistacji
1/2 szklanki śmietanki kremówki

kruszonka
3 1/2 łyżki (50 g) masła w temperaturze pokojowej
1/4 szklanki (50 g) drobnego cukru
1/2 szklanki (50 g) mielonych migdałów
6 1/2 łyżki (50 g) mąki pszennej
2 szczypty kardamonu
szczypta soli morskiej (fleur de sel)

Wydrylowane wiśnie zasypać cukrem i zostawić na noc. Owoce wyłożyć na sito i odsączyć.

Kruche ciasto rozwałkować na grubość 2-3 mm i wyłożyć nim foremki do tartaletek lub jedną dużą formę do tart. Foremki można również wylepić ciastem przy pomocy dłoni.
Przyrządzić nadzienie migdałowo pistacjowe. Zmiksować pistacje lub utrzeć je w moździerzu. W misce ubić mikserem miękkie masło, cały czas miksując dodawać po kolei pozostałe składniki czyli pistacje, cukier, ekstrakt migdałowy, skrobię kukurydzianą, mielone migdały, kirsch, jajka, śmietankę i posiekane pistacje. Miksować do połączenia się składników. Na dno surowego ciasta w foremkach wyłożyć trochę kremu, nałożyć na niego odsączone wiśnie i resztę kremu. Wstawić do lodówki na czas przyrządzenia kruszonki.
 W misce wymieszać palcami wszystkie składniki kruszonki. Wstawić do lodówki na 2 godziny. Nagrzać piekarnik do 180 stopni. Wstawić tartaletki na 10 minut do nagrzanego piekarnika. Schłodzoną kruszonkę rozkruszyć na wierzchu tartaletek. i ponownie wstawić do piekarnika. Piec do zezłocenia się wierzchu ciastek  około 15-30 minut (w zależności od wielkości użytych foremek).
 
Ja jednego wieczoru przyrządzam kruche ciasto, kruszonkę i nasączam wiśnie. Drugiego dnia przyrządzam krem i piekę tartaletki. Dzięki temu zrobienie ciastek nie zajmuje dużo czasu i wszystko przebiega sprawnie i szybko.
Z przepisu można przyrządzić jedną tartę lub 10 - 12 tartaletek.

Życzę Wam wszystkim pięknej pogody, wypoczynku i zaglądajcie do mnie.






Przepis pochodzi z książki: The Cook’s Book, pod redakcją Jill Norman.

wtorek, 6 lipca 2010

Tre pomodori czyli potrójnie pomidorowy makaron.


Zaczynam się pakować i planować. Zawsze staram się zrobić wszystko z wyprzedzeniem, nie zostawiać niczego na ostatnią chwilę, ale niestety nie udaje mi się to. Po doświadczeniach wielu wyjazdów, podróży krótszych i dłuższych udało mi się wypracować styl oszczędnego pakowania. Zabieram niewiele rzeczy, takie najpotrzebniejsze i ulubione, ale wymagało to wypracowania przez wiele lat. Kiedyś zawsze zabierałam ze sobą masę niepotrzebnych rzeczy i nie miałam miejsca na nowe, które miały wrócić ze mną do domu. Teraz to wygląda inaczej, latam z prawie pustą walizką, a na wakacje biorę tylko to co trzeba. Ale powroty wyglądają inaczej. W samolocie zawsze mam nadbagaż, a w samochodzie jak wracamy z dalekiej podróży nogi musimy trzymać na siedzeniu. Tylko kierowca ma swobodę, ale wynika to wyłącznie z przyczyn technicznych, inaczej byśmy po prostu nie wrócili. Przez lata wypracowałam metodę pustych bagaży "tam" pewnie tylko dlatego, że nie miałabym miejsca na rzeczy z "powrotem". Ale kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej. Co roku spędzałam z dziećmi dwa miesiące wakacji nad morzem. Pod koniec czerwca jechaliśmy wyładowanym samochodem (całkiem dużym),  czasami też z bagażnikiem na dachu i przyczepką bagażową za nami. Na każdy weekend mój mąż przyjeżdzał i dowoził zapakowane przeze mnie wcześniej torby, które już się nie zmieściły. Tak wyglądał lipiec. W sierpniu zaczynał wywozić torby z powrotem. Istny koszmar. Tak mi to przeszkadzało, że ... oduczyłam się tego. Dlatego teraz wszystko skrupulatnie planuję. Same niezbędne rzeczy. Parę sukienek, koszyk na plażę, nowa niebieska forma do ciast (będzie pasować kolorystycznie do parawanu), waga kuchenna, kalosze, duuuużo książek, gry na niepogodę i keszcze parę drobiazgów. A z czym wrócę? Nie wiem. Na pewno będą słoiki z ucieraną różą i z jagodami, kamyki, muszle i  mam nadzieję, że niewiele więcej. 

A ponieważ ten tydzień zapowiada się intensywnie, moje gotowanie musi być proste, szybkie i pyszne. Jednym z  dań spełniających te kryteria jest makaron potrójnie pomidorowy. Przepis znalazłam w jednej z w włoskich gazet, które przeglądałam siedząc w kawiarni. 


Makaron potrójnie pomidorowy.
(linguine ai tre pomodori)

350 g makaronu linguine (dałam fusilli bucati lunghi)
350 g pomidorów w puszce (pomodori pelati)
150 g świeżych pomidorów (dałam koktajlowe, przekrojone na pół)
8-10 suszonych pomidorów pokrojonych w paski
2-3 cebule pokrojone w piórka
10 liści bazylii
1 mała ostra papryczka (peperoncino) baz nasion, pokrojona w paseczki
3 ząbki czosnku
oliwa
sól
1/2 łyżeczki cukru
pieprz
świeżo starty parmezan

 Wstawiamy makaron do gotowania w dużej ilości lekko osolonej wody. W tym czasie robimy sos. Na patelnię wlewamy 4 łyżki oliwy. Na rozgrzany tłuszcz wsypujemy cebulę, solimy ją i podsmażamy na złoto mieszając od czasu do czasu. Dodajemy czosnek i papryczkę. Smażymy 1-2 minuty. Dodajemy pomidory z puszki i dusimy całość przez 5 minut na dużym ogniy. Dodajemy świeże i suszone pomidory. Doprawiamy solę, cukrem i pieprzem i smażymy przez 4 minuty. Odcedzamy makaron i dodajemy go do sosu pomidorowego. Mieszamy i podgrzewamy 2 minuty. Posypujemy bazylią i parmezanem

poniedziałek, 5 lipca 2010

Różane eklerki na letnie dni.


Z niecierpliwością czekam na moje różane zbiory i ucieranie pachnącej konfitury. Mam swoje miejsca nad morzem, gdzie na początku lipca kwitną krzewy dzikiej róży. Zapach i widok - piękny. Jest ich niestety coraz mniej. Kiedyś stare krzewy obrastały płoty wokół domów rybaków. Teraz niestety coraz częściej tuje wypierają staroświeckie róże.
W słoneczny dzień, o świcie, zabieram mój koszyk i wyruszam na zbiory. Wśród krzaków jestem tylko ja, róże i pszczoły. Potem zostaje tylko staranne ucieranie płatków z cukrem. Moje zbiory starczają na cały rok przyrządzania różanych pyszności. Z zeszłorocznych  zostało mi pół słoiczka. Postanowiłam ich użyć do przyrządzenia różanych eklerów.
Ten przepis to połączenie doskonałego ciasta ptysiowego Pierre'a Hermé, kremu pâtisserie Michela Roux i mojej inwencji.
Krem jest pyszny, łatwo go zrobić i jest uniwersalny. Możecie go użyć do nadzaiania tart, babeczek, łączyć jako deser z owocami.  Do kremu do eklerek dodałam białą czekoladę, masło i utarte płatki róż. Pomijając te składniki otrzymacie krem waniliowy, któremu możecie zmienić smak dodając kawę (rozpuszczalną rozprowadzoną w 1 łyżce wody), gorzką czekoladę, likier, konfiturę z czarnych porzeczek, truskawki, bitą śmietanę...

Odliczam dni do wyjazdu...

 

Różane eklerki z białą czekoladą.

 
Ciasto ptysiowe


1/2 szklanki (125 g) mleka 3,2%
1/2 szklanki (125 g) wody
115 g masła pokrojonego na kawałki
1/4 łyżeczki cukru
1/4 łyżeczki soli
1 szklanka (140 g) mąki
5 dużych jaj (w temperaturze pokojowej)

Ciasto ptysiowe: przygotować 2 płaskie blachy wyłożone papierem do pieczenia. Nagrzać piekarnik do 190 stopni C. W rondelku zagotować na dużym ogniu wodę, mleko, masło, sól i cukier. Zmniejszyć ogień na średni i dodać mąkę na raz. Mieszać drewnianą łyżką przez 3 minuty, aż wszystkie składniki się połączą, a ciasto się upraży i straci wygląd surowego (ma wyglądać jak na pierwszym zdjęciu). Zdjąć z ognia, przełożyć do miski i cały czas miksując, dodawać po jednym jajku. Miksować do uzyskania gładkiej, lśniącej masy (zdjęcie drugie). Jeszcze ciepłe ciasto przełożyć do rękawa cukierniczego z końcówką o przekroju 2 cm. Wyciskać wężyki z ciasta o długości 11 cm. Zachować pomiędzy nimi 5 cm odstępy (zdjęcie trzecie). Można również, jeżeli nie macie rękawa, nakładać ciasto łyżką i wtedy będą ptysie. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec bez otwierania 7 minut. Drzwiczki piekarnika lekko uchylić i włożyć trzonek drewnianej łyżki. Ma pozostać wąska szpara. Piec tak 5 minut. Otworzyć piekarnik i obrócić blachę tak żeby te eklerki co były z przodu piekarnika znalazły się z tyłu. Piec jeszcze 8 minut. Całkowity czas pieczenia to 20 minut. Eklerki delikatnie (bez zgniatania) przenieść na kratkę i wystudzić. Wystudzone przekroić na pół.


Krem patisserie


6 żółtek
125 g cukru pudru
40 g mąki pszennej
500 ml mleka
1 strąk wanilii lub cukier waniliowy z prawdziwą wanilią
2 łyżki masła w temperaturze pokojowej
50 g białej czekolady
2 kopiaste łyżki utartych płatków róż

Krem patisserie: w garnku (najlepiej z teflonowym wnętrzem) zagotować mleko z rozciętą na pół wanilią lub cukrem waniliowym z prawdziwą wanilią. W tym czasie ubić mikserem żółtka z cukrem i mąką. Cały czas miksując dodać gorące mleko. Po dobrym połączeniu masę przelać do garnka i cały czas mieszając drewnianą łyżką doprowadzić do zagotowania. Zmniejszyć ogień i mieszając gotować 2 minuty. Krem musi być gęsty. Przelać do miski, dodać masło i połamaną na kawałki czekoladę. Wszystko starannie wymieszać do połączenia się składników. Wyjąć strąk wanilii. Dodać płatki róż i wymieszać.  Przykryć folią spożywczą (nie utworzy się kożuch) i wystudzić do temperatury pokojowej. Wstawić do lodówki do schłodzenia. W lodówce krem można przechowywać do trzch dni.

Polewa

50 g białej czekolady
25 ml śmietany kremówki
1 łyżka wody różanej


W rondelku podgrzać śmietanę, dodać połamaną czekoladę i wodę różaną. Wymieszać i schłodzić do temperatury pokojowej.


Przekrojone eklerki nadziewać kremem przy pomocy rękawa cukierniczego lub łyżki. Polać na wierzchu polewą.

sobota, 3 lipca 2010

Jeden krem, dwa desery. Tartaletki i triffle.


Te tartaletki zostały naszym domowym przebojem tegorocznego lata. Cudowny, aksamitny, waniliowy krem z przepisu na waniliowe tartaletki Pierre'a Hermé z dodatkiem białej czekolady, maślane kruche ciasto i bogactwo letnich owoców. Krem jest słodki, ale doskonale równoważy się z kwaskowatymi owocami. Kompozycja idealna. Krem jest tak pyszny, że robię go więcej, bo w oka mgnieniu znika wyjadany łyżeczką z miski. Z części kremu zrobiłam byskawiczne triffle. Użyłam do niego kawałków domowego biszkoptu, który czekał na odpowiednią chwilę w czeluściach zamrażalnika. Jeżeli nie macie zapasu zachomikowanego ciasta proponuję użycie dobrej jakości kupnych biszkoptów lub ciasta piaskowego, biszkotowego lub czekoladowego.


Tartaletki z kremem waniliowym i owocami

Kruche ciasto

245 g mąki pszennej tortowej
145 g masła o temperaturze pokojowej
75 g cukru pudru
szczypta soli
50 g zmielonych migdałów
1 całe jajko  lekko ubite
rdzeń z 1/2 laski wanilii

W misce zmiksować masło na gładką masę. Ciągle miksując dodawć wanilię, jajko, migdały,sól, cukier. Do dobrze wymieszanej masy dodać mąkę. Zmiksować wszystko na gładką masę. Ciasto uformować w kulę, spłaszczyć ją, zawinąć w folię spożywczą i wstawić do lodówki na 2 godziny, a najlepiej na całą noc. Ciasto wyjąć z lodówki na pół godziny przed wałkowaniem. Ciasto rozwałkować na grubość 2-3 mm, wyłożyć nim wysmarowane masłem foremki do tartaletek lub jedną dużą formę do tarty. Ciasto nakłuć widelcem. Położyć na nim papier do pieczenia i wysypać fasolki. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni C i piec 10 - 12 minut. Zdjąć papier i fasolki i piec jeszcze 5 - 8 minut. Ciasto ma być złote. Wystudzić.


Angielski krem waniliowy z czekoladą i mascarpone.

500 g śmietanki
1 -2 strąki wanilii (ewentualnie 2 cukry waniliowe z dodatkim prawdziwej wanilii)
100 g żółtek
125 g cukru
7 g żelatyny w płatkach
100 g białej czekolady
250 g serka mascarpone

Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Zmiksować żółtka z cukrem. Ziarenka z lasek wanilii wydłubać końcówką noża i dodać do śmietanki razem z przeciętymi strąkami. Zagotować śmietankę.  Połowę gorącej śmietanki dodać do masy żółtkowej i wymieszać. Całość przelać do pozostałej śmietanki i cały czas mieszając podgrzewać do momentu lekkiego zagęstnienia. Dodać dobrze odciśniętą żelatynę i wymieszać. Dodać połamaną na kawałki czekoladę i mieszać do jej rozpuszczenia. Wyjąć strąki wanilii. Krem studzić wstawiając miskę do drugiej miski wypełnionej lodem. Można też pozostawić do wystygnięcia przykrywaąc go kawałkiem folii spożywczej (zapobiegnie to utworzeniu się kożucha na wierzchu). Do wystudzonego kremu dodać serek mascarpone i  wymieszać do dokładnego połączenia. Wstawić do lodówki do lekkiego stężenia kremu.
Na upieczone ciasto nakładać krem, a na wierzchu ułożyć owoce: maliny, truskawki, poziomki, jagody, wiśnie, czereśnie.







Triffle

Na dno pucharków nałożyć pokrojone truskawki, na nie 2 łyżki kremu waniliowego. Następną warstwę tworzą biszkopty polane likierem (użyłam jeżynowego). Na to ponownie 2 łyżki kremu waniliowego i truskawki. Wstawić do lodówki na conajmniej 1 godzinę.


Kruche ciasto i krem (z moim dodatkiem czekolady) z przepisu Pierre'a Hermé.

czwartek, 1 lipca 2010

Truskawkowy weekend i błyskawiczne ciasto... truskawkowe.


Weekend spędziłam na poszukiwaniach idealnego smaku truskawek. Gdzieś z tyłu głowy mam zakodowany smak i aromat tych owoców. Słodki, aromatyczny, taki idealny. Niestety wszystkie truskawki, które kupuję w tym roku nie spełniają tego wzorca. Przeważnie są kwaśne i bezsmakowe. Wpływ na to ma nie tylko kapryśna pogoda, ale przede wszystkim dostępne odmiany. Coraz trudniej jest kupić truskawki deserowe, prym wiodą odmiany przemysłowe.
Jak tylko dowiedziałam się o organizowanych ogólnopolskich dniach truskawki odbywających się w Korycinie na Podlasiu, pomyslałam, że jest to idealny pomysł na weekendowy wyjazd. Organizatorzy zapraszali też na festyn produktów i potraw regionalnych. Oczyma wyobraźni widziałam jak kupuję łubianki pełne aromatycznych, pachnących truskawek, które wylądują w moich przetworach, ciastach i deserach. Do tego zakup sera korycińskiego i innych podlaskich smakołyków. W końcu Podlasie to jeden z najciekawszych kulinarnie polskich regionów. Rzeczywistość trochę odbiegała od moich wyobrażeń, a nawet więcej niż trochę. Na ogólnopolskich dniach truskawki było... dwóch sprzedawców tego owocu, do tego cztery stoiska z serem, jeden z chlebem litewskim, jeden z sękaczami (które po kupieniu okazały sie spleśniałe), dwa stoiska z "rękodziełem", dwa stoiska z wędlinami i mnóstwo straganów z chińskimi zabawkami, skarpetami, majtkami itp rzeczami. Kupiliśmy ser i czmychnęliśmy 150 km do Białowieży. Po drodze obowiązkowe zakupy w mojej ulubionej mleczarni w Hajnówce. A w Białowieży sielsko i anielsko. Cisza, spokój i piekny zapach traw. Cudowne miejsce na weekendowy wyjazd. Lubię tam wracać. O ósmej wieczorem wyruszyliśmy na Mazury, żeby zawieść synka na pierwszy tydzień  wakacji. Powrót do domu w środku nocy i 800 km za nami. Bilans strat i zysków: adresy wytwórców sera korycińskiego, który wysyłają pocztą po zamówieniu telefonicznym (20 zł/kg + koszt przesyłki priorytetem), piękny spacer w białowieskich lasach, cudowny klimat Białowieży, niezjadliwa babka ziemniaczana w tamtejszej restauracji, strata czasu na festynie, cudowne zbiory kwiatów czarnego bzu na podlaskich łąkach, piękne widoki, wspaniałe mleczne produkty z Hajnówki i wspólne chwile.

Jest jeszcze jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. Uwielbiam kuchnię regionalną Podlasia i zawsze w czasie pobytu w tamtych stronach staram się smakować tamtejsze potrawy. Niestety nie jest to latwe. Restauracja, którą nam polecano, zaserwowała nam babkę ziemniaczaną pełną przyprawy typu jarzynka (Vegeta, warzywko...), słoną i sztuczną. Naleśniki z dżemem miały nadzienie nie z domowej truskawkowej konfitury, świeżo przygotowanej z tegorocznych owoców, ale twardy dżem ze słoika. Można wymieniać jeszcze tak dlugo. Wielkie rozczarowanie i wielkie pragnienie po takiej ilości soli.

W czasie wyjazdów zawsze staram się znaleźć miejsca gdzie dobrze gotują regionalne potrawy. Kuchnię smaczną, opartą na miejscowych produktach. Niestety nie jest to łatwe. Jeżeli znacie takie miejsca, napiszcie mi o nich. Może trafiliście na nie w czasie podróży, a może są w Waszej okolicy. Z radością przeczytam o tym, a sama będę się z Wami dzielić miejscami, które odkryję, a są godne polecenia.

A ciasto? Błyskawiczne, łatwe i pyszne. Dobre ciasto bazowe, do którego można dodawać sezonowe owoce: truskawki, maliny, morele, jabłka, gruszki, jagody. Takie ciasto do zrobienia, kiedy czasu jest mało, a  pragnienia domowej słodkości dużo. Pamiętajcie tylko, żeby nie dodawać mokrych (nie wysuszonych po myciu) owoców.















Ciasto truskawkowe z orzechami.
(strawberry sour cream bread)

1/2 szklanki (110 g) miękkiego masła
3/4 szklanki (160 g)  brązowego cukru (dałam pół na pół jasnego i ciemnego muscovado
3 duże jajka
1 łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii
2 szklanki (260 g) mąki pszennej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka cynamonu (dałam 1/2 łyżeczki)
1/2 szklanki (140 g) kwaśnej śmietany lub jogurtu (użyłam jogurtu greckiego)
1/2 szklanki (60 g) posiekanych pekanów (można zastąpić orzechami włoskimi)
2 szklanki (280 g) truskawek (przekrojonych na pół)
W misce wymieszać suche składniki (mąkę, proszek do pieczenia,sodę, sól i cynamon. W drugiej misce zmiksować masło z cukrem. Ciągle miksując dodać jajka (po jednym), jogurt (śmietanę) i wanilię. Dodać mieszankę suchych szkładników (w trzech porcjach)  i wymieszać (można łyżką). Dodać truskawki i orzechy (ja wcześniej je podpiekam). Wymieszać. Wylać ciasto do formy keksówki i piec około 50  minut w 180 stopniach C. Pozostawić w formie do wystudzenia przez 15 minut, a następnie przełożyć na kratkę do całkowitego wystudzenia.


Sery korycińskie

Agnieszka i Marcin Bielec
Aulakowszczyzna 12
Korycin
tel. 85 72 19 335
606 921 040
694 436 229


Gospodarstwo rodzinne Sadowskich
Aulakowszczyzna 3
Korycin
tel. 85 72 19 043

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails