Składam Wam wszystkim najserdeczniejsze życzenia radosnych, pełnych rodzinnego ciepła i miłości Świąt oraz samych dobrych chwil w Nowym Roku.
Serdecznie dziękuję za przemiłe życzenia jakie dostałam.
Zostawiam Wam pyszny deser czekoladowy, którego pomysł i przepis powstał w mojej głowie. Na dnie cienka warstwa wilgotnego biszkoptu czekoladowego, na nim warstwa chrupiąca o smaku prażonych orzechów laskowych. Wszystko zwieńcza mus czekoladowy z kawałkami śliwek nasączonych w armagnacu. Naprawdę udane połączenie. Ja swoje desery zrobiłam w stalowych rantach. Jeżeli ich nie macie, albo chcecie, żeby deser był większego formatu, można go zrobić w obręczy od tortownicy.
Tym przepisem żegnam się z Wami na 10 dni i znikam tam gdzie świeci słońce, jest ciepło i wieją wiatry od oceanu. Oprócz tego, że się wygrzeję i wypocznę, liczę też na nowe inspiracje kulinarne.
Deser czekoladowo śliwkowy
ciasto
6 dużych jajek (żółtka i białka osobno)
150 g drobnego cukru
50 g gorzkiego kakao
mus czekoladowy
255 g gorzkiej czekolady
60 g mleka
60 g śmietanki kremówki
2 średnie żółtka jaj
6 białek jaj
3 łyżki cukru
1 arkusz żelatyny w płatku
orzechowa warstwa chrupiąca
100 g ciasteczek crêpe dentelle Gavottes*
150 g pasty gianduja**
130 g czekolady mlecznej
150 g posiekanych w kostkę śliwek suszonych
armagnac
Śliwki zalewamy armagnacem*** do nasączenia na noc, a najlepiej na 3-4 dni przed przygotowaniem deseru. Alkohol powinien zakrywać śliwki.
Przygotowujemy biszkopt czekoladowy. Żółtka ubijamy z cukrem przez 3 minuty, dodajemy przesiane kakao i mieszamy do połączenia. Białka miksujemy na pianę i wykładamy na żółtka. Delikatnie mieszamy przy pomocy trzepaczki. Ciasto wylewamy na blachę (płaską z wyposażenia piekarnika) wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C. Pieczemy 15-20 minut. Ciasto ma być upieczone, ale nie spieczone. Zostawiamy je do wystygnięcia na blasze . W czasie studzenia znacznie opadnie, ale tak ma być. Wystudzone ciasto wycinamy przy pomocy rantu lub obręczy tortownicy. Ranty (obręcz tortownicy) kładziemy na talerzu (lub czymś płaskim). Wkładamy na dno wycięte kawałki biszkoptu. Ciasto nasączamy armagnacem pozostałym z nasączania śliwek. Czekoladę mleczną rozpuszczamy na parze. Dodajemy do niej pastę gianduja i pokruszone ciasteczka. Mieszamy wszystko i wykładamy na biszkopt czekoladowy. Odstawiamy do lodówki. Przyrządzamy mus czekoladowy. Arkusz żelatyny zalewamy zimną wodą i odstawiamy do nasączenia. Czekoladę kroimy na małe kawałki i wkładamy do miski, w której będziemy ją rozpuszczać na parze. Podgrzewamy mleko ze śmietanką. Do gorącego dodajemy odsączoną żelatynę i mieszamy do czasu jej rozpuszczenia. Ciepłe dodajemy do czekolady i mieszamy do połączenia. Dodajemy żółtka i mieszamy tylko do czasu połączenia się ich z czekoladą. Dodajemy śliwki (armagnac z nich został użyty do nasączenia biszkoptu) i mieszamy całość. Masę odstawiamy do lekkiego przestudzenia. W tym czasie ubijamy białka na średnich obrotach do momentu tworzenia się wierzchołków na pianie. Zwiększamy obroty miksera na najszybsze, dodajemy cukier i ubijamy pianę na sztywno. Do masy czekoladowej dodajemy 3-4 łyżki piany i mieszamy całość trzepaczką. Do tak rozrzedzonej masy czekoladowej dodajemy resztę piany i mieszamy wszystko delikatnie trzepaczką do połączenia. Pianę musimy wykładać na masę czekoladową, a nie odwrotnie. Inaczej część pęcherzyków powietrza rozgniecie się pod wpływem ciężaru czekolady i mus nie będzie tak puszysty. Mus czekoladowy wykładamy na warstwę chrupiącą. Wyrównujemy wierzch szpatułką lub nożem. Wstawiamy całość do lodówki. Najlepiej na całą noc. Wierzch dekorujemy gorzkim kakao, warstwą rozpuszczonej na parze gorzkiej czekolady (jak na zdjęciu) lub śliwkami nasączonymi w alkoholu.
Z przepisu wychodzi 10 małych deserów o średnicy 6 cm lub jeden duży.
** pastę gianduja kupiłam we Włoszech. Ma bardzo intensywny smak prażonych orzechów laskowych. Jeżeli nie możecie jej zdobyć użyjcie nutelli.
*** o armagnacu możecie przeczytać tutaj.