Moje zimowe umilacze.


Ta zima jest taka dziwna. Nie chcę Was zanudzać tym, o czym sami wiecie i co sami widzicie naokoło. Mimo, tej wiosennej aury, do zmiany pory roku mamy jeszcze trochę czasu i nie wiadomo czy zima jeszcze nas nie zaskoczy. 

Z jednej strony nie lubię zimna i ciemności, ale z drugiej strony, kiedy w najzimniejszy miesiąc roku temperatury dochodzą do 14 stopni, to moje ciało czuje, że coś jest tak.

Moja ciepła, zimowa kurtka i buty ciągle czekają na swój czas i nie wiem czy tak nie spędzą tych miesięcy. Na czekaniu i wiszeniu. 

Mimo braku mrozu i śniegu, mamy zimę w pełni i ma ona swoje rytuały i przywileje.
Więcej czasu spędzamy w domu, a koce, ciepłe skarpety i miękkie poduszki stają się naszymi przyjaciółmi. 

Dzisiaj chę Wam pokazać rzeczy, które umilają mi te zimowe miesiące, sprawiają przyjemność i wprawiają w dobry nastrój.

Zimowy napój rozgrzewający.


Wiosna i lato ma swoje smaki, a zima swoje. Teraz najlepiej smakują rozgrzewające napary, pełne korzennych przypraw. Grzane wina to dla mnie napoje na grudzień, teraz jest czas na inne. Napary z dodatkiem cytryny, miodu i korzeni smakują teraz najlepiej. Rozgrzewają i wspierają nas w chłodzie i przeziębieniach. Jednym z moich ulubionych napitków o tej porze jest złociste mleko, które znane jest pod wieloma nazwami: mleko kurkumowe, golden milk, curcuma (kurkuma) latte, turmeric milk...

Nazw jest wiele, ale wszystkie łączą w sobie mleko, kurkumę, korzenne przyprawy i coś słodkiego. Proporcje mogą być różne i rodzaje mleka również (krowie, roślinne).
Poniżej znajdziecie przepis, który mi towarzyszy ostatnio często. 
Wierzch takiego mleka lubię posypać szczyptą pieprzu cayenne i suszonymi płatkami róż.

Inny przepis na korzenne, złociste mleko i parę słów o kurkumie i jej właściwościach znajdziecie w TYM poście.

Mleko złociste
(golden latte, curcuma milk)

150 ml mleka migdałowego (lub innego rożlinnego lub krowiego)
50 ml mleka kokosowego
1/4 łyżeczki mielonej kurkumy
szczypta mielonego cynamonu
szczypta mielonych goździków
szczypta mielonego imbiru
1 łyżeczka miodu

wierzch
szczypta pieprzu cayenne
suszone płatki róż
szczypta czarnego pieprzu

Podgrzać obydwa mleka z przyprawami (nie doprowadzając do zagotowania). Wymieszać. Dodać miód i ponownie wymieszać. Przelać do kubka i ewentualnie posypać pieprzem lub płatkami róż. Pić na gorąco.

Proporcje na jeden kubek.

Termofor


Kiedyś termofor wydawał mi się czymś strasznym ;), odpowiednim dla starszych pań :-)

Moi rodzice na wyjazdy wczesną wiosną lub późną jesienią do domku nad morzem zawsze go brali. Ja zawsze odmawiałam użycia tego "gadżetu", a wręcz podśmiewałam się, kiedy tata wieczorem gotował wodę. Wolałam marznąć wsuwając nogi pod zimną, lekko wilgotną kołdrę niż zbratać się z termoforem.
Patrząc z perspektywy czasu, trochę nie dziwię się tej nastolatce, bo termofory w tamtych czasach były "mało atrakcyjne" wizualnie (guma w nieokreślonym kolorze czerwono pomarańczowym i flanelowa powłoczka w dziwne wzory i kolory brrrr).

Od paru lat myślałam o zakupie termoforu (trzymałam to jednak w głębokiej tajemnicy), ale wszystkie, które napotykałam na swojej drodze wzbudzały we mnie niechęć, a wręcz odstraszały swoim wyglądem. Wiedziałam, że w takiej sytuacji nie sprawi mi on żadnej przyjemności.

Aż spotkałam na swojej drodze taki, że wszystkie hamulce termoforowe puściły. Jest fiński (to dla mnie też duży atut ;-)), miękki, biały, z pokryciem z naturalnej wełny. Jest po prostu ładny. Sprawia mi przyjemność swoim wyglądem.

Mieszkam w starym, przedwojennym domu, więc zimą choćbyśmy grzali na maksa, nigdy nie jest gorąco. Wełniany koc, ciepłe skarpety, kot lubiący leżeć w  nogach człowieka, stają się dla mnie największymi przyjaciółmi w zimowy czas. 
Od tego roku mam jeszcze jednego przyjaciela - umilacza ;-) - fiński termofor. Nasz norweski kot, też go pokochał;-)

Mój termofor pochodzi z mojej ulubionej fińskiej firmy Lapuan Kankurit. Kupiłam go w Polsce przez internet w sklepie Moaai. Kupuję tam wiele rzeczy, bo jest tam niesamowity wybór pięknych przedmiotów, a co mnie cieszy jeszcze bardziej to w jednym miejscu można znaleźć produkty wielu fińskich marek, które uwielbiam.



Jeżeli chcielibyście zrobić zakupy w sklepie Moaai, to zachęcam Was do tego teraz. Przez tydzień możecie kupować z rabatem - 22%. Rabat obowiązuje na wszystko co jest dostępne w sklepie (nie łączy się z innymi rabatami).

Czas obowiązywania promocji: 17-23 lutego (do godziny 23.59)
Użyjcie kodu:

LORENTYNA22 

Na instagramie będę miała dla Was jeszcze jedną niespodziankę - konkurs, w którym będą do wygrania dwa fińskie termofory firmy Lapuan Kankurit. Wełniane, w biało czarne paski. Jak wyglądają możecie zobaczyć już dzisiaj TUTAJ





Drewniane domki


Domki robione przez Renatę z drewna z odzysku odkryłam dzięki instagramowi. 

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Lubię w dekoracjach wzór domku, bo jest taki ciepły i... domowy. 

Mam białe, holenderskie domki na tealighty, a teraz dołączyły do nich te drewniane. Każdy z nich jest inny. Nie tylko w mojej kolekcji, ale też wśród dostępnych w sklepie Renaty. To jest ten urok i zaleta rękodzieła. 

Renata jest mamą trójki dzieci i szukając twórczego zajęcia, zaczęła robić domki. Po domkach przyszedł czas na inne rzeczy: lniane poduchy, konopne myjki, pikowane narzuty. Zdolna Mama z tej Renaty :-)


Jak przyjrzeć się detalom domków, to można odkryć, że okiennice czy drzwi wykonane są z kawałków wymytych przez morze drewienek. Urocze są te szczegóły.

Ja mam trzy domki, które pełnią funkcję ozdoby, ale mogą one być również podpórkami do książek lub stoperami do drzwi.


 Wiszące świeczniki


Ilekroć na instagramie zamieszczałam zdjęcia, na których znajdowały się wiszące świeczniki, tylekroć dostawałam pytania, gdzie je kupiłam. 

Te świeczniki zostały wyprodukowane przez duńską firmę Madam Stolz, której siedziba mieści się na Bornholmie, a kupuję je w polskim sklepie internetowym MoreMadam

Uwielbiam te świeczniki. 
Pierwszy kupiłam już dawno i zapałałam do niego wielką miłością. To taka prosta ozdoba, która nadaje wnętrzu ciepłego, przytulnego klimatu. Na święta mocuję drucikiem do obręczy gałązkę eukaliptusa lub jodły. Te świeczniki wiszą u mnie w oknie przez cały rok i wyglądają dobrze, niezależnie czy na dworze jest upał czy deszcz. 

Do ich zawieszania służą łatwo odczepialne haczyki (w zestawie znajdują się dwa), więc często je przewieszam w zależności od nastroju. Czasami wiszą na tarasie, czasami w kuchni lub w łazience.

Mam trzy takie świeczniki i czekam na przesyłkę z kolejnym. To będzie obręcz ze szklanym kloszem, do którego można włożyć dużą świecę lub nalać wody i włożyć kwiat.
Już nie mogę się go doczekać.

W sklepie można kupić również obręcze w innym kształcie (prostokąta, trójkąta i gwiazdy). Ja mam okrągłe w dwóch rozmiarach. 

Muszę Wam powiedzieć, że z tego sklepu mam nie tylko świeczniki. Od dostępnych tam aksamitnych poduch jestem wręcz uzależniona. Najczęściej przy ich pomocy zmieniam wystrój w domu w zależności od pory roku. No i te ich pledy i narzuty... Piękne.

Na zdjęciu możecie zobaczyć skapujący wosk ze świecznika. Uprzedzę Was od razu, że jak świeczka się pali, to wosk z niej nie skapuje. Starałam się zrobić takie bardziej "artystyczne" zdjęcie i musiałam się trochę nagimnastykować, żeby to uzyskać ;-)


Jeżeli chcielibyście zrobić zakupy w sklepie More Madam, to zachęcam Was do tego teraz. Przez 10 dni możecie kupować z rabatem - 20%. Rabat obowiązuje na wszystko od dzisiaj 16.02.20 do 26.02.20 do północy.

Użyjcie kodu:

LORENTYNA20 






Spotkania



W styczniu postanowiłam zrobić trochę porządków w szafie ze skorupami (miskami, talerzami, kubkami...). Z porządkowania zrobiłam relację na instagramie i tak narodził się pomysł wyprzedaży. Okazało się, że rzeczy, które szukają nowego domu jest dużo i zrobiła się z tego całodniowa akcja wyprzedażowa. Potem kolejny dzień pakowania, potem następny wysyłania i kilka dni na odbiory osobiste. Wszystkie rzeczy znalazły nowy dom, więc był to dla mnie duży powód do radości. Tak samo jak zyskanie miejsca w szafie.

 Ale największym powodem do radości były dla mnie spotkania i rozmowy z osobami, które przyszły po odbiór rzeczy.

Usłyszałam tak dużo przemiłych słów, pięknych historii i opowieści oraz podziękowań za przepisy i za blog. Z tych spotkań wracałam szczęśliwa, radosna i lekko oszołomiona. Czasami te rozmowy trwały bardzo długo, ale czas upływał cudownie. Bardzo Wam za to dziękuję. To było przemiłe i cudowne doświadczenie.  

To co widzicie na zdjęciach to niektóre urocze upominki, jakie dostałam w czasie tych spotkań. Kwiaty od Marty (https://www.instagram.com/pop_mechanika/) i cudowny liścik z masą przemiłych słów od Karoliny (https://www.instagram.com/karolina.korgul/)

Powiem Wam, że te słowa i spotkania to były jedne z najpiękniejszych zimowych umilaczy.

DZIĘKUJĘ WAM



Wełniane czapki (ręcznie robione)


Pomimo braku mroźnej i śnieżnej zimy, czapkę na głowie muszę mieć. Najchętniej wybieram te ręcznie robione, pochodzące z małych manufaktur albo wręcz robione przez jedną osobę (czyli jednoosobową firmę).
Oprócz tego, że często mogę dokładnie omówić rodzaj wełny, dopasować indywidualnie wymiary, to bardzo cenny jest dla mnie kontakt z osobą, która wykona dla mnie czapkę. Często na tak zamówioną czapkę trzeba poczekać, bo pracy ręcznej nie da się przyspieszyć, a chętnych jest wielu. Za to taka czapka jest niesamowicie cenna i sprawia dużo przyjemności.

Oprócz indywidualnych wytwórców cenię również małe manufaktury. Tak się cieszę, że jest popyt na ich produkty i te małe przedsiębiorstwa mają szansę rozwoju. Renesans rzemiosła to wspaniała rzecz. 

Większość firm odkryłam przez instagram

Na początku grudnia wymyśliłam, że zamówię u Basi z Bagli Home (https://www.instagram.com/bagli.homemade/), czapkę w prezencie dla mamy. Wiecie ile miałam przyjemności w ustalaniu wymiarów, koloru, włóczki (wełna z jedwabiem), rodzaju metki. Ten prezent zyskał o wiele większą wartość dlatego, że wymagał zaangażowania. 
Dziękuję Basiu jeszcze raz. Mama uwielbia tę czapkę.

Większość firm lub twórców moich czapek znalazłam dzięki instagramowi.

Bagli Home 

Finke

Wool so cool

Yellow Yarny Yak


Komentarze

  1. Super! Wszystkie Twoje propozycje mi sie podobają. Moimi umilaczami są ciepłe koce i poduszki. Zawsze w domu robi jakoś "cieplej" jak sa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.

Popularne posty