Ciasto cytrynowe z Ladurée. Sezon świąteczny rozpoczęty.


Zawsze niecierpliwie czekam na 1 grudnia. To taki dzień, kiedy wszelkie moje hamulce puszczają. Od tego dnia mój dom jest świątecznie ozdobiony, z kuchni dochodzą zapachy korzeni i cytrusów, a wokoło rozbrzmiewa świąteczna muzyka. Wychodząc z założenia, że nie da się ugotować i zjeść wszystkich świątecznych potraw przez 3 dni, piekę i gotuję świątecznie przez ponad trzy tygodnie. I to jest nasza wielka przyjemność. Wydłużam nam ten niezwykły czas, bo dla mnie większy urok ma okres przedświąteczny niż poświąteczny. Teraz delektuje się zapachem i wyglądem naszego domu. Spokojnie układam plany, wybieram przepisy, obmyślam prezenty, szyję obrusy... po prostu delektuję się tym okresem. 
Dzisiejsze ciasto to przedsmak korzenno cytrusowej kuchni. Kandyzowane cytryny maja niezwykły smak. Zawdzięczają to w dużej mierze, gotowaniu w syropie zarówno skórki jak i miąższu. Dzisiejsze ciasto podobne jest do ciasta czekoladowo pomarańczowego, które znalazło wielu wielbicieli. Podobne, ale jednak zupełnie inne. Zdecydowanie przypomina poprzednika wyglądem i wilgotnością, ale w smaku jest już zupełnie odmienne. Bogate w smaku, intensywne, wilgotne i bardzo cytrynowe. W tym przepisie również zmniejszyłam ilość cukru w cieście, a zamiast glazury z galaretki użyłam reszty syropu, w którym gotowały się plastry cytryn. Spulchniaczem jest niewielka ilość suszonych drożdży. To świetny patent dla osób unikających proszku do pieczenia w wypiekach. Ciasto nie wymaga wyrastania.
Jeżeli lubicie wilgotne, cytrynowe ciasta, to to jest dla Was idealny przepis.


Ciasto cytrynowe
Cake au citron

kandyzowane cytryny
3 cytryny
1 szklanka (250 ml) wody
1/2 szklanki + 2 łyżki (125 g) cukru

ciasto 
5 łyżek (75 g) masła + masło do wysmarowania formy
1 2/3 szklanki (210 g) mąki pszennej
1 łyżeczka (5 g) suszonych drożdży
1 cytryna
1 1/4 szklanki (250 g) cukru (dałam 200 g)
3 jajka
1/2 szklanki minus 1 łyżka (110 ml) śmietanki kremówki
szczypta soli
1 2/3 łyżki (25 g) rumu

syrop do nasączania
1/2 szklanki (125 ml) wody
1/2 szklanki + 2 łyżki (120 g) cukru
1/4 szklanki (60 ml) świeżo wyciśniętego soku z cytryny

glazura cytrynowa
50 g galaretki cytrynowej (konfitury)
1 łyżka wody

Dzień wcześniej. Zagotować wodę z cukrem na kandyzowane plastry z cytryn. Dodać delikatnie plastry cytryn, zmniejszyć ogień do minimum i gotować 20 minut (nie doprowadzając do wygotowania się całego płynu). Zdjąć z ognia, wystudzić i wstawić do lodówki na minimalnie 12 godzin. Na drugi dzień. Odsączyć cytryny z syropu. Odłożyć sześć najładniejszych plastrów, resztę  pokroić na ćwiartki (każdy plasterek na cztery części). Powinno się uzyskać 120 g pokrojonych cytryn. Foremkę keksową (25x8 cm) posmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia. Do rondelka włożyć 75 g masła i rozpuścić je na małym ogniu. Odstawić do ostudzenia. Mąkę wymieszać z drożdżami i solą. Do miski wsypać cukier i dodać drobno startą skórkę z 1 cytryny. Rozetrzeć ją palcami razem z cukrem. dzięki temu jeszcze więdzej aromatu uwolni sie ze skórki. Dodać jajka i zmiksować je z cukrem na puszystą masę. Cały czas miksując dodać rum i śmietankę kremówkę. Do masy dodać mąkę z drożdżami, masło i ćwiartki kandyzowanej cytryny. Wymieszać całość szpatułką na gładką masę. Nagrzać piekarnik do 210 stopni C. Ciasto przelać do foremki i wstawić do piekarnika na 10 minut. Wyjąć ciasto i naciąć jeszcze surowe wzdłuż. Ponownie wstawić foremkę do piekarnika i obniżyć temperaturę do 180 stopni C. Piec 45 minut. Przed końcem sprawdzić stan upieczenia patyczkiem. Patyczek powinien być suchy i czysty. 




Kiedy ciasto się piecze, przygotować syrop do nasączenia ciasta. Zagotować sok wraz z cukrem i wodą. Zdjąć z ognia i lekko wystudzić. Upieczone ciasto wystudzić na kratce kuchennej. Wierzch ciasta polewać kilkakrotnie syropem. W miejscu nacięcia ciasta, po upieczeniu powstanie pęknięcie, na które należy lać syrop. Dzięki temu syrop dobrze wsiąka w ciasto. Na wierzchu ułożyć kandyzowane plastry cytryny i posmarować glazurą, którą przyrządzamy z podgrzanej galaretki z wodą. 



Przepis Philippe Andrieu z książki "Ladurée sucré".

Komentarze

  1. Dobrze było przeczytać, że nie tylko ja rozwlekam mój grudzień na pieczenie i gotowanie świątecznych przysmaków. :)
    A ciasto - wygląda pięknie. Dawno nie piekłam nic cytrusowego, chyba czas najwyższy.
    Ciepło pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamo! kolejne bajeczne ciasto... i jak tu nie piec???

    OdpowiedzUsuń
  3. lo, u mnie też od dziś jakoś inaczej :) zaraz rozwieszam kalendarz adwentowy i napełniam go smakołykami :) uwielbiam ten adwentowy czas! a przepis na ciasto skrzętnie zapisuję i oczywiście bardzo za niego dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię cytrusową nutę w wypiekach, niestety mój M. konsekwentnie odmawia zjedzenia "czegoś takiego", a sama nie wcisnę w siebie całego ciasta ^^ Poczekam na wyjazd do domu, tam mam więcej zwolenników cytrusowych ciast :D I wtedy wypróbuję przepis, bo bardzo mi się podoba i podobnie jak Ty bardzo lubię świąteczny klimat na długo przed samymi Świętami, delektowanie się zapachem, wyglądem mieszkania i smakiem Świąt przez miesiąc to jest to, co tygryski lubią najbardziej :]

    OdpowiedzUsuń
  5. te cytrynki, którymi przyozdobiłaś ciasto są wspaniałe ;)
    ja uwielbiam wilgotne, cytrynowe ciasta, więc to zjadłam z chęcią :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja śledziki w różnych wariantach ćwiczyłam już w październiku:)ale dekoracje dopiero blizej świąt, potem stosunkowo długo trzymam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że mnie wywiało z domu na kilka dni, bo pewnie już bym choinki szukała;) A ciasto prezentuje się przepysznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne! Aż chciałoby się sięgnąć po kawałek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. fantastyczne ciasto ....i te cytrusy na wierzchu ....mniam, oblizuję paluszki:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lo, zachwycasz!!! I brak mi słów:) Powiem tylko, że przepis już wydrukowałam:)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowicie wygląda to ciasto. Uwielbiam cytrynowe, a to jest takie kuszące.
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Musi być pyszne już sobie wyobrażam.Ja piekę takie maślane cytrynowe z syropem ale zawsze polewam ciepłe ciasto następnym razem spróbuję i poleję już wystudzone ciasto ciekawa jestem co to zmieni?
    Re: Zazdroszczę ci troszkę że mogłaś być na kursach z pannettone.Jak możesz to podpowiedz przepis prawdziwy bo bardzo jestem tego ciekawa.Najlepiej upiecz i wstaw na bloga proszę ,proszę:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepięknie wygląda. Uwielbiam cytrynowy smak w wypiekach :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Znam to ciasto, bo tez mam te ksiazeczke z ladurée. Juz pare razy robilam i moge tylko polecic ;)) Na wiosne robie nasaczajac je syropem z kwiatow dzikiego bzu.
    A wersje salé tez masz ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam sie z Tobą,ze czas przedświąteczny jest szczególny związany ...ja tez staram sie zacząc wsześnie by było wszystko, przemyślane, by sprawiało mi przyjemność, bym nie musiała w swieta "padać na twarz" ze zmęczenia.Podoba mi sie Twój pomysł ze smakowaniem tych wszystkich "światecznych, korzennych" słodkości :) bo tak jak piszesz w trzy dni świateczne często juz nie ma miejsca na nie :).dziekuje za inspiracje :)ZAWSZE TU PIĘKNIE jest :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. zapomniałam dodać ,ze Twój Christmas C juz na stałe zagoscił w moim światecznym menu, i zawsze będzie kojarzył mi sie z Tobą :) :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak dobrze, że ten przepis tu jest!
    Jesteś moim nadwornym Mistrzem Laduree :-)
    Nie mam książki Philippe Andrieu "Ladurée sucré", ale mam Ciebie :-)))
    DZIĘKUJĘ!

    OdpowiedzUsuń
  18. mmm pyszności.. Uwielbiam takie ciacha - bez zbednych kremów itp :) Przy okazji skoro już piszę :) dam Ci znac - zajrzyj na www.dniherbaty.pl jest całkiem niezły konkurs dla blogerów :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cytrynowe słodkości lubię równie mocno, co czekoladowe :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Asia,
    to jest takie przyjemne, to rozwlekanie grudnia. Czas mija tak miło, że pogoda schodzi na dalszy plan. Łatwiej znieść krótsze dni i poranny chłód, chociaż w tym roku aura jest niesamowicie łaskawa.

    Wiewióra,
    trzeba piec i piec... Wtedy nie widać ciemności za oknem i nie czuć chłodu zimy. Cieszę się bardzo, że podobają Ci się ostatnie ciasta.

    Edith,
    cieszę się bardzo i mam nadzieję, że skorzystasz z przepisu.Zupełnie zapomniałam napisać o kalendarzu i czytaniu świątecznych książek, a przecież moje dzieciaki nie wyobrażają sobie grudnia bez tego.

    Toczka,
    wiesz mnie drażnią bombki w sklepach pod koniec października, ale grudzień to co innego. To takie wydłużanie wspaniałego okresu. Muszę się nasycić kolorami i zapachami w domu, światełkami migoczącymi na ścianie. Łatwiej mi wtedy znieść krótkie i ciemne dni. Prawie ich nie zauważam. Cieszę się bardzo, że podoba Ci się przepis na ciasto. mam nadzieję, że zrobisz i będzie wam smakowało.

    shy,
    cieszę się bardzo. Te cytryni są bardzo proste do wykonania, a efektownie się prezentują. Takie małe coś, a cieszy oko.

    Ola,
    ja miałam kiedyś choinkę prawie do marca. Nie pamiętam dlaczego tak długo, ale przydarzyło się. To była jakaś skandynawska jodła i trzymała się we wspaniałej formie. Teraz mamy choinkę do konca stycznia lub do wyjazdu na ferie szkolne, ale tak naprawdę to najbardziej cieszy mnie ona przed świętami.

    Angie,
    serdecznie dziękuję. ja też bym pewnie szukała choinki. Na szczęście jeszcze nie widziałam ich w sprzedaży. Lubię postawić wcześniej chonkę w domu, taką jeszcze bez ozdób. Delektuję się wtedy jej widokiem i zapachem.

    Sue,
    gdyby tak można było do każdego posta dołączać kawałek na spróbowanie... Przynajmniej częstuj się wirtualnie.

    Jolanta Szyndlarewicz,
    przemiło czytać takie entuzjastyczne komentarze. Serdecznie dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  21. Agnieszka,
    mi też brak słów, bo jest mi tak niesamowicie miło czytać Twoje słowa. Serdecznie Ci dziekuję. Mam nadzieję, że będzie Ci smakować to ciasto. My się nim zajadaliśmy. Daj znać jak zrobisz.

    Majana,
    baaardzo się cieszę. To ciasto jest niezwykle cytrynowe i ma taką charakterystyczną nutkę w smaku. Może się skusisz.

    co by tu zjeść?,
    szczerze mówiąc nie wiem czy temperatura polewanego ciasta ma znaczenie. Sama jestem ciekawa i następnym razem wypróbuję obie wersje. Co do baby. To była taka tradycyjna wersja z dodatkiem drożdzy i zakwasu. Cały proces trwa 2-3 dni w zalezności od temperaturu. Trochę pracy przy niej jest, ale pewnie i ją zrobię w tym roku. Muszę tylko odnaleźć przepis. Jak upiekę, na pewno umieszczę ją na blogu.

    Lovelykate,
    serdecznie dziękuję. Może dasz się namówić na wypiek.

    miss_coco,
    świetny pomysł z tym syropem z kwiatów bzu. Ja mam jeszcze dużą butelkę i następne ciasto nasączę nim. Dziekuję za podpowiedź i wskazówkę. Z przyjemnością z niej skorzystam. Salé jest w drodze przez Europę do mnie. Jeszcze parę dni. Dobra jest?

    hanjaa,
    nie wiesz jak wielką przyjemność sprawiłaś mi swoimi słowami. To cudowna świadomość. Cieszę się z tego bardzo. Takie małe ziarenko to tradycji swiątecznej w innej rodzinie. Jestem szczęśliwa i zaszczycona.

    Mimi,
    co za cudowny komplement. Sprawiłaś mi wielką przyjemność. Niedługo zaproszę Cię na kolejne ciasto. Po domu rozchodzi się zapach piernika-piekarnika niedawno upieczonego. Ciekawa jestem jego smaku. Nie widać tego na zdjęciu, ale okładka książki idealnie komponuje się z tłem mojego bloga, czyli mam blog w kolorze Ladurée. Wychodzi na to, że muszę upiec jeszcze wiele ciast z tej ksiązki. Dobrej nocy, Mimi.

    Niteczka12,
    dziękuję Ci bardzo. Zajrzę. Pozdrawiam serdecznie.

    Aurora,
    to znaczy, że ostatnie moje ciasta są dla Ciebie idealne. Świetnie. Cieszę się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciasto wygląda rewelacyjnie i bardzo, bardzo smacznie:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Atina,
    serdecznie dziękuję. Ciasto też tak smakuje jak wygląda.

    Anonimowy,
    nie usunęłam Twojego komentarza (szczerze mówiąc nawet nie wiem jak to zrobić, bo jeszcze nigdy tego nie praktykowałam). Twój komentarz mam na poczcie, ale nie ukazał się pod postem. Nie pytaj się dlaczego, bo nie mam pojęcia. Sama jestem zaskoczona tą sytuacją, bo jeszcze nigdy wcześniej się nie zdarzyła. Masz rację, nie napisałam kiedy dodać masło. Mój błąd i już go poprawiam. Masło dodajemy pod koniec mieszania, razem z cząstkami kandyzowanej cytryny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Lo, smakuje baaaardzo!:) Dzisiaj zjadalam juz dwa kawalki...;) Dobrze, ze biegam:))
    Dziekuje za przepis!

    OdpowiedzUsuń
  25. Agnieszka,
    cieszę się bardzo. Sprawiłaś mi tą wiadomością wielką przyjemność. Dziękuję i dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo pożądam tej książeczki :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.

Popularne posty