Z kanaryjskiej kuchni - królik (kurczak) w sosie salmorejo.



To danie serwowane jest w wielu kanaryjskich restauracjach. Miałam na nie wielką ochotę, ale powstrzymywał mnie przed zamówieniem główny składnik czyli królik. Od kiedy mieszka z nami mały, szary, długouchy przyjaciel synka nie mam ochoty jeść królików. Może na tym tracę smakowo. Trudno. Królików nie jadam. Chcąc posmakować tego dania,  poszłam na kompromis. Mięso królika zastąpiłam udkami z kurczaka bez kości skóry. Wyszło pyszne danie . I znowu poczułam tamto słońce i ciepły wiatr na twarzy.




















Królik (kurczak) w sosie salmorejo.
Conejo en salmorejo.


675 g mięsa z królika (udek z kurczaka bez kości i skóry)
300 ml (1 1/4 szklanki) wytrawnego białego wina
1 łyżka (15 ml) octu sherry
4 gałązki oregano (1 łyżka suszonego)
4 gałązki tymianku(1 łyżka suszonego)
3 liście laurowe
90 ml (6 łyżek) oliwy z oliwek
3-4 małe cebule obrane i przekrojone na 4 części
1 mała papryczka chilli bez gniazd nasiennych, drobno posiekana
8 całych ząbków czosnku obranych
170 ml (2/3 szklanki) bulionu z kurczaka
3 łyżki (45 ml) słodkiej papryki w proszku
sól do smaku


Mięso włożyć do miski, dodać zioła, wino, liście laurowe i ocet. Przykryć i odstawić na parę godzin (najlepiej na noc) do zamarynowania. Mięso wyjąć z marynaty (marynatę zachować), osuszyć i obsmażyć na rumiano na połowie oliwy. Przełożyć do garnka. Z patelni zlać oliwę (nie myć jej), wlać pozostałą oliwę. Podsmażyć na niej cebulę i czosnek. Po trzech minutach dodać chilli i paprykę w proszku. Smażyć 1 minutę, dolać bulion. Gotować całość kolejną minutę. Sos przelać do garnka z mięsem, posolić, przykryć i gotować całość na małym ogniu przez 40 minut. Przyrządziłam to danie w żeliwnym garnku. Nie gotowałam całości na kuchence, tylko wstawiłam do piekarnika (180 stopni C) na 50 minut.








Przepis Carlos Gamonal Jiménez z książki "Canarian cuisine".

Komentarze

  1. Lo Droga, zdaje się, że zrobiłabym tak samo. Kurczak prezentuje się smakowicie, a w pierwszym zdjęciu z morzem przepadłam... Cudowne!
    Powspominaj jeszcze trochę - jak się da...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja króliki jadam, ale rzadko. Myślę, że wersja z kurczakiem na niczym nie traci. Zgadzam się z Ewelajną, pierwsze zdjęcie jest przecudne <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Podzielam zdanie o niechęci do jedzenia tych milusińskich :) A kurczak wygląda świetnie, więc po co królik? Zgadzam się z "przedpisaczami", że pierwsze zdjęcie jest świetne, kiedy się na nie patrzy to słyszy się szum morza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oh..ładnie zapachniało...
    i się podobają wszystkie zdjęcia.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Danie - fantastyczne.
    Zdjęcia - zachwycające.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ale tu dziś apetycznie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie jadłam(właśnie ze względu na królika), ale mój M jadł i był zachwycony. Ciekawe co powie na kurczaka w tej wersji, bo ja z chęcią spróbuję.
    Zdjęcia wspaniałe, przywołują wspomnienia z cudownych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  8. jedzonko bardzo apetycznie sie prezentuje:)
    a zdjecia sa piekne:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczak wygląda świetnie, ale dziewczyny, garnek też!:) I widoki..

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ewelajno,
    powspominam jeszcze trochę wkrótce. To zdjęcie zrobiłam w sylwestra o 19.00. Byliśmy po drugiej stronie wyspy i nikt z nas nie czuł, że za parę godzin zacznie się Nowy Rok.

    Kasiu,
    to możesz być ekspertem, czy na udkach kurczaka to danie traci, czy nie.

    Ka.wo,
    to był Sylwester, do końca roku brakowało 5 godzin, a nam nie chciało się wracać do miasta.

    Olu,
    to podziel się wrażeniami smakowymi.

    Mono,
    ale mi miło. Jak zapachniało, to dobrze.

    Kasiu 24,
    same miłe słowa od Ciebie. Dziękuję.

    Paulo,
    mam nadzieję, że w inne dni też;)

    Ano,
    daj znać jak smakowało. I jaka różnica pomiędzy królikowym, a kurczakowym.

    Ago,
    piękne miejsca łatwo fotografować. Trudniej np bigos.

    Atrio,
    dziękuję Ci serdecznie. Garnuszek jest tyćki, młodzy brat dużego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytalam "z kanadyjskiej" i cos mi nie gralo na zdjeciach :-) Niesamowita sprawa z tym krolikiem, a ja przez kroliki prawie przestalam jest mieso... Dobrego Roku Lo Ci zycze!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kanary...
    To są wspomnienia! Królika nie jadłam, ale kurczak wygląda wspaniale.
    A wracając do podróży, to wyspa Lanzarote mnie oczarowała, księżycowe pejzaże, pikon, kaktusy, malvasia, no i oczywiście architektura Manrique! A dodatkowym plusem jest to, że nie można się na niej zgubić!
    Pozdrawiam serdecznie,
    SWS

    ps. czy miałaś okazję zwiedzić wszystkie wyspy kanaryjskie?

    OdpowiedzUsuń
  13. MZ
    Fuerteventura i Lanzarote są bardzo do siebie podobne. Pierwsza słynie z plantacji aloesu, a druga ze swoich nietypowych winnic. Obie mają księżycowe krajobrazy. Pozostałych wysp nie znam, ale wiele zim jeszcze przede mną, a wg mnie najlepie tam jechać właśnie zimą.

    OdpowiedzUsuń
  14. Lo,
    Na Lanzarote spędziłam cały tydzień, a na Fuerteventura tylko 1 dzień. Byłam w kilku bodegach i degustowałam pyszną malvasie. Zakochałam się w sosiku mojo rojo!
    A wszystko to w grudniu 2009. Wspaniałe wspomnienia! A Mirador del Rio to cudowne miejsce (miałaś okazję tam być?)
    Serdecznie Pozdrawiam,
    SWS

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dla mnie wersja z kurczakiem zdecydowanie lepsza. Królik w smaku jest jakiś taki... ale to może kwestia przyzyczajenia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.

Popularne posty