Moje kulinarne wyzwanie czyli bardzo waniliowe tartaletki Pierre'a Hermé.



Ten przepis to było moje kulinarne wyzwanie. Zebranie niezbędnych składników zajęło mi kilka miesięcy i konieczna byla wizyta w paru krajach. Nie było to może tak zupełnie konieczne, ale sprawilo mi to dużą przyjemność. Mimo wielu starań i tak nie mogłam zdobyć jednego produktu. Mogłam go sprowadzić z Chin w worku 25 kg, ale potrzebowałam tylko 25 g. Różnica spora. Tym niezwykłym składnikiem był tlenek tytanu (titanium dioxide). Nie wiedziałam, czym go zastąpić, bo nie wiedziałam jaką funkcję ma pełnić. Im bardziej nigdzie nie mogłam go znaleźć, tym bardziej go pragnęłam. I wtedy stał się cud. Spytałam się Bei, czy może coś wie o tym produkcie. Na drugi dzień dostałam maila z pytaniem, ile go potrzebuję. Bea znalazła go... w swojej aptece. Morał z tego taki, że nigdy nie wiadomo gdzie znajdziemy składniki do ciast i żeby nigdy nie rezygnować z pragnień i zadawać dużo pytań. Czyli ciastko z morałem, które dedykuję Bei, bo bez  niej długo bym go jeszcze nie zrobiła.
Teraz kilka słów o samej tartaletce. Wymaga trochę czasu, pracy i duuuużej ilości wanilii. A smak? Rewelacyjny, wspaniały, jeden z najcudowniejszych jakie mi było dane w życiu poczuć. Na drugi raz (a na pewno będzie) wprowadzę tylko jedną zmianę. Dwie ostatnie warstwy  wg przepisu, mają być większe od obwodu kruchego ciasta. Ja zrobię w takim samym obwodzie. Będzie wygodniej i chyba ładniej. A przepis Pierre'a Hermé kolejny raz mnie zachwycił. Ma facet smak i pomysły.

Dla osób, które będą chciały wypróbować ten przepis, a nie planują podróży za składnikami do ciasta albo nie mieszkają w krajach gdzie wybór wanilii jest duży radzę:
- różne rodzaje lasek wanilii zastąpić jedną (która najprawdopodobniej będzie z Madagaskaru)
- żelatynę w płatkach można zastąpić żelatyną w proszku albo kupić w sklepie Kuchnie Świata
- pektynę można kupić w sklepach ze zdrową żywnością
- suszone sproszkowane białka można pominąć
- tlenek tytanu nadaje masie białą barwę i lekko ją  zagęszcza, można go ewentualnie  pominąć.
- robienie tartaletek najwygodniej rozplanować sobie na dwa dni (jednego dnia przyrządzić kruche ciasto i biszkopt, drugiego resztę)
- waga kuchenna jest niezbędna w tym przepisie
- używałam białej kuwertury Varlhona, można ją zastąpić białą czekoladą dobrej jakości
- z przepisu wychodzi 20 tartaletek 

Poszczególne składniki tartaletek są doskonałe. Wiem już, że wykorzystam je w innych przepisach.
 A teraz pozostało mi tylko podzielić się z Wami moim sekretnym przepisem.



Waniliowe tartaletki Pierre'a Hermé.

Kruche ciasto migdałowe
150 g miękkiego masła
30 g mąki migdałowej (bardzo drobno zmielonych migdałów)
95 g cukru pudru
0.5 g sposzkowanego rdzenia z wanilii lub1 cukier waniliowy z prawdziwą wanilią
60 g jajek (1 duże)
szczypta soli
250 g mąki pszennej tortowej

Zmiksować masło i cały czas je miksując dodawać pozostałe składniki. Dokładnie wyrobić ciasto, uformować je w kulę, lekko spłaszczyć i owinięte w folie spożywczą włożyć do lodówki na 3 godziny lub całą noc. Następnie ciasto rozwałkować na grubość 2 mm, wyłoży nim foremki do tartaletek (ja użyłam obręczy bez dna). Na cieście polożyć krążek z papieru do pieczenia i wsypać na to fasolki. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni C i piec 10 - 12 minut. Zdjąć papier i fasolki i piec jeszcze 5 - 8 minut. Ciasto ma być złote. Wystudzić.

Biszkopt (biscuit cuillere)
360 g białek
5 g sposzkowanych białek  (egg white powder)
225 g cukru
200 g żółtek
20 g cukru inwertowanego* (można pominąć)
125 g mąki pszennej
125 g mąki ziemniaczanej

Ubić białka, cukier i białka w proszku na sztywną pianę przy pomocy miksera. Dodać żółtka i zacząć lekko mieszać całość przy pomocy trzepaczki. Po trochu dodawać przesiane mąki. Gładkie ciasto wyłożyć na dużą blachę (z wyposażenia piekarnika) wyłożoną papierem do pieczenia. Wyrównać całość szpatułką. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni C i piec 10 minut.  Wystudzić.

Pasta z tlenku tytanu
25 g tlenku tytanu
15 g wody
W małej miseczce wymieszać przy pomocy łyżeczki obydwa składniki.

Syrop cukrowy
50 g cukru
45 g wody
Obydwa składniki zagotować.

Glazura neutralna
500 g wody
2 rozkrojone laski wanilii
200g cukru
20 g pektyny
Pektynę wymieszać z cukrem, dodać wodę i wanilię. Zagotować, zmniejszyć płomień i gotować 3 minuty.  Zdjąć z ognia. Odstawić na 30 minut. Można wstawić na noc do lodówki. Podgrzać przed dalszym użyciem.

Glazura waniliowa
450 g białej kuwertury
180 g śmietanki kremówki
10 g glukozy w proszku
25 g syropu cukrowego przyrządzonego wczesniej
360 g glazury neutralnej
1 laska wanilii z Madagaskaru (rdzeń i strąk osobno)
12,5 g pasty z tlenku tytanu
Na parze rozpuścić kuwerturę. Zagotować śmietankę z laską wanilii. Zdjąć z ognia. Cały czas mieszając dodawać rozpuszczoną kuwerturę. Glazurę neutralną zagotować z syropem cukrowym i glukozą. Dodać do masy śmietanowej. Wymieszać. Dodać pastę z tlenku tytanu. Wszystko dokładnie wymieszać do uzyskania gładkiej masy. Można użyć blendera.

Angielski krem waniliowy
500 g śmietanki
1 strąk wanilii z Meksyku
1 strąk wanilii z Tahiti
1 strąk wanilii z Madagaskaru
100 g żółtek
125 g cukru
7 g żelatyny w płatkach

Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Zmiksować żółtka z cukrem. Zagotować śmietankę z przeciętymi laskami wanilii. Ziarenka wydłubać końcówką noża. Połowę gorącej śmietanki dodać do masy żółtkowej i wymieszać. Całość przelać do pozostałej śmietanki i cały czas mieszając podgrzewać do momentu lekkiego zagęstnienia. Dodać dobrze odciśniętą żelatynę i wymieszać. Wyjąć strąki wanilii.

Waniliowy krem z serkiem mascarpone
375 g angielskiego kremu waniliowego
250 g serka mascarpone

Krem angielski zmiksować z mascarpone.
Masę wylać do dużej formy wyłożonej papierem do pieczenia  na grubość 1 cm.


Ganache z białej czekolady
225 g śmietanki
1 strąk wanilii z Meksyku
1 strąk wanilii z Tahiti
1 strąk wanilii z Madagaskaru
4 g naturalnego ekstraktu z wanilii (nie alkoholowego)
2 g sproszkowanego rdzenia z wanilii
250 g białej kuwertury
Ziarenka z rdzenia wanilli wydłubać końcówką noża i dodać do śmietanki razem ze  strąkami. Zagotować. Odstawić na 30 minut do naciągnięcia aromatu. Rozpuścić na parze kuwerturę. Ze śmietanki wyjąć strąki i dodać ekstrakt  oraz  sproszkowany rdzeń z wanilii. Dodać rozpuszczoną kuwerturę i wszystko wymieszać na gładką masę.
Syrop waniliowy
500 g wody
0,5 g wanilii z Meksyku
0,5 g wanilii z Tahiti
0,5 g wanilii z Madagaskaru
10 g naturalnego ekstraktu z wanilii
250 g cukru
25 g rumu
Zagotować wodę z cukrem i strąkami wanilii (przyrządzonymi jw). Pozostawić na 30 minut. Dodać rum i ekstrakt. Wymieszać i odstawić.



Montaż tartaletek.
Przy pomocy metalowej, okrągłej foremki z biszkoptu powycinać krążki wielkości tartaletek (wewnątrz). Korpusy z ciasta przy pomocy pędzelka wysmarować wewnątrz (dno i boki) ganachem waniliowym. Krążki biszkoptu zanurzyć w syropie waniliowym, lekko odcisnąc i włożyć do wnętrza korpusów z ciasta. Wierzch posmarować ganachem waniliowym. Przy pomocy tej samej okrągłej foremki powycinać krążki z zastygniętego kremu angielskiego z mascarpone. Ułożyć je na kratce kuchennej. Polać je glazurą waniliową i wygładzić wierzchy. Całość przełożyć na wierzch tartaletek. Schłodzić w lodówce przez godzinę.
Gotowe.


W tym ciastku cudowne są te różne warstwy i konsystencje. Trochę pracy niestety jest, ale naprawdę warto. Ja przyrządzanie podzieliłam sobie na dwa dni i dzięki temu nie zajęło mi to strasznej masy czasu.
Jak znajdziecie wenę i ochotę na waniliowe szaleństwo to gorąco zachęcam do ich zrobienia.
Beo, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję.



Cukier inwertowany*‎: Cukier inwertowany jest mieszaniną glukozy i fruktozy w stosunku 1:1. Powstaje przy ogrzewaniu syropu cukrowego z niewielkim dodatkiem środka zakwaszającego (np. winianu potasu lub soku z cytryny), w wyniku czego zmniejsza się wielkość kryształów. Ze względu na strukturę (drobnokrystaliczną), cukier inwertowany posiada “gładką” strukturę i jest stosowany przy wyrobie cukierków pomadkowych i niektórych syropów. W produkcji dżemów i galaretek cukier inwertowany powstaje samoczynnie w reakcji naturalnych kwasów obecnych w owocach z krystalicznym cukrem, w podwyższonej temperaturze.

Komentarze

  1. Wow! Niesamowite sa te tarteletki. Po pierwsze bardzo urocze a po drugie wymagajace takich specjalnych skladnikow (tylko mi nie mow, ze bylas specjalnie po te wanilie w Meksyku, na Tahiti i Madagaskarze :)) Domyslam sie tez, ze tarteletki smakuja bosko. I wyjatkowo :))

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja po prostu daję Ci medal! wprawdzie wirtualny,ale może kiedyś...
    Jesteś niesamowita i masz pasję.A ja to niezwykle cenię.
    Tartaletki na pewno boskie.Smacznego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lo, chapeau bas! Jestes absolutnie niesamowita! Nie znam wielu osob (byc moze zadnej...), ktora przez tyle miesiecy gromadzila by skladniki, nie zastepujac ich od razu czyms latwiejszym do zdobycia. To rzeczywiscie pasja przez Ciebie przemawia, ta przez duze (gdzie tam duze, wielkie! ;)) 'P' :)
    I ciesze sie niezmiernie, ze moglam pomoc Ci w zdobyciu tego magicznego skladnika ;) Tym bardziej, ze - jak juz wtedy pisalam - to nie byl zaden problem :)
    Tarteletki wygladaja cudnie, prawdziwe cacka sztuki cukierniczej! Raz jeszcze chyle czola, ja bowiem pewnie nigdy bym sie na ich zrrobienie nie zdecydowala (juz ze wzgledu na sama dlugosc przepisu ;)).

    Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie!

    I zycze wspanialego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod ogromnym wrazeniem, to naprawde ogrom pracy i podziwiam Cie - brawo brawo brawo !
    Osobiscie nie jestem zwolenniczka Herme i wole Mulot, a zwlaszcza jego ciastka wlasnie...choc wiem, ze przez to ze Herme zrobil kariere medialna wydaje sie, ze to najwiekszy francuski pattisier.
    Anyway, przepis byl okropnie skomplikowany, a deser cudny. Badz co badz nawet Herme sroce spod ogona nie wypadl :)
    Gratuluje wytrawolosci i mileg dnia zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę, alchemia prawdziwa! Również ślę wyrazy szacunku, gratuluję wytrwałości oraz prezycji w wykonaniu. Historia o poszukiwaniu składników również pyszna, i jak miło, że są takie osoby jak Bea, chętne do pomocy, dzięki temu widać, że blogerki kulinarne to prawdziwa społeczność

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli czytam, że jest to jeden z najcudowniejszych smaków, jakiego doznałaś w życiu, to juz samo to tak do mnie przemawia, że chciałabym się podjąć się zadania zrobienia takiego deseru. Przepis wydrukuję, przestudiuję jeszcze raz i skoro mówisz, że wiele składników mozna zastąpić to, może nie już, ale będzie to dla mnie wyzwaniem.
    Pozdrawiam Lo ciepło i serdecznie, a o tlenek tytanu spróbuje zapytać w aptece, skoro był w apteczce Bei...
    Dobrej soboty i niedzieli Lo:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja cię kręcę,mistrzowska robota,podziwiam Cię że umiesz wyczarować takie cuda,mi by się nie chciało za długi przepis.pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  8. gratuluję rewelacyjnego efektu końcowego oraz samozaparcia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ojej jestem pod wielkim wrażeniem. Ten opis, szukanie składników i efekt końcowy...no cudo. Pozostaje tylko wyobrazić sobie ich smak...gratuluję cierpliwości i wyników :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile pracy..ale jakie efekty;) Smakowicie wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Montaż" mnie zachwycił :)
    Wiesz, gratuluję i z przyjemnością czytam i patrzę.
    Miłej soboty
    M.

    OdpowiedzUsuń
  12. Powiem tak: dla mnie jesteś najbardziej ambitną i najwszechstronniejszą bloggerką kulinarną w polskim internecie:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. dla mnie to jednak szok , te ciastka wyglądają bosko

    OdpowiedzUsuń
  14. Mistrzostwo!!! widać prawdziwą pasję! podziwiam...

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak tu ladnie pistacjowo ... zielono Mi ...
    Inspiracji kulinarnych co niemiara,Ciasto mega wyzwanie, spisalas sie na medal! szykuje sie do lektury i bede podgladac blog :)
    Dziekuje rowniez za mily komentarz u siebie. Slonecznej niedzieli zycze !

    OdpowiedzUsuń
  16. Matko jedyna Lo!
    Od samego czytania przepisu zakręciło mi się w głowie. Ja lubię wyzwania kulinarne, ale to przerosłoby mnie już na samym wstępie!
    Brawo Kochana brawo!
    Zaraz pokażę Dawidowi jakie cudowne maleństwa zrobiłaś.
    No mnie zatkało :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten przedostatni wpis to ja-Bree
    Jakos tak dziwnie mi sie zapisal poprzedni komentarz :)pozdrawiam raz jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  18. Lo kochana, czy Ty wiesz, że ja 5 lat pracowalam i miałam styczność z telenkiem tytanu :-). Świat naprawdę jest maly i okrągły i też moglabym pomoc :))

    A te cudeńka pysznie wyglądają :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. WOW jestem pod dużym wrażeniem, też chcę na wakacjach podjąć wyzwanie i zabrać się za desery z wyższej półki.

    Powiem Ci, że skusiłaś mnie i zamówiłam 'Chocolate Desserts' P. Herme, podobnie jak Spencer skusił mnie na 'Desery'. Także wakacje najprawdopodobniej miną mi pod znakiem Herme, już się nie mogę doczekać! Jeszcze 3 dni xD

    pozdrawiam i gratuluję, śliczne te ciacha i zdjęcia także piękne.

    (:

    OdpowiedzUsuń
  20. No Moja Droga wysoko poprzeczkę postawiłaś nam wszystkim! Padam na kolana - WIELKI SZACUNEK! Brak mi słów, o składnikach nie mówiąc, więc jak całej reszcie podziwiających, pozostaje mi tyko popatrzeć! Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochane,
    tyle cudownych, ciepłych i miłych słów od Was przeczytałam, że nie wiem jak uda mi się zasnąć. Serdecznie Wam dziękuję. To jest naprawdę przemiłe i dopingujące.

    Majko,
    aż tak daleko mnie nie zaniosło w poszukiwaniu składników. Nie ukrywam jednak, że podobałaby mi się podróż na Tahiti po wanilię.

    Amber,
    serdecznie Ci dziękuję za te cudowne słowa.

    Beo,
    tak sobie dzisiaj pomyślałam czytając komentarze, że trudniejsze było wstukanie przepisu na bloga niż zrobienie tartaletek. Lubię tak sobie od czasu do czasu zrobić coś co wymaga troche czasu i skupienia. To mnie bawi i odpręża, a jak jestem zadowolona z efektu to cieszę się jak dziecko. Ten smak wart był tego wyczekiwania i przygotowań.

    Magdaleno,
    Gérard Mulot, Eric Kayser, Herme i wielu wielu innych. Czasami idąc, gdzie mnie oczy poniosą natrafiam na wspaniałe, małe cukiernie, gdzie robione są maleńkie cuda. Autorów tych dzieł nie znam, książek kucharskich nie wydają, a uważam, że tworzą małe arcydzieła. Co do Herme, napewno jest jednym z najbardziej znanych i popularnych cukierników, ale akurat nie to mnie do niego przekonuje. Korzystam z jego trzech książek i jeszcze się nie zawiodłam, a wręcz byłam niesamowicie zadowolona. Szóstka obfituje w takie cudne miejsca, gdzie można oszaleć tylko patrząc, szczęściaro. Francuzi mają dryg, potrafią stworzyć smakołyki, ale też odwrotnie (najgorszego pieczonego kurczaka podano nam w paryskiej restauracji, a córka z niedowierzaniem spytała się: Czy to jest ta słynna francuska kuchnia?)

    Retrose,
    serdecznie Ci dziękuję. Bea umożliwiła mi realizację mojego planu, a tak niewiele brakowało, abym ciągle krążyła w ciemnościach poszukiwań.

    Ewelajno,
    trzymam kcuki i niesamowicie cieszę się z Twoich planów. Daj koniecznie znać, jak potrzebowałabyś wskazówek, rad itp. To naprawdę nie jest trudne, tylko trzeba tak zmierzać krok po kroku.

    Tysiaczku,
    najczęściej robię takie czasochłonne rzeczy jesienią lub zimą, ale teraz po kilku miesiącach przygotowań, jak miałam już wszystko, nie mogłam dłużej czekać.

    Paulo,
    serdecznie dziękuję.

    Chantel,
    opis rzeczywiście jest długi, ale dostarcza dużo frajdy. Dziękuję za przemiłe słowa.

    Panno Malwinno,
    po tej pracy jest wielka i słodka nagroda oraz wielka frajda.

    Moniko,
    ile ja myślałam jak przetłumaczyć sensownie wyraz montage. Dziwnie trochę brzmi, ale oddaje w pełni składanie (montowanie) tartaletki. Dziękuję za miłe słowa.

    Anna Maria pisze...
    Powiem tak: oprawię sobie Twój komentarz w ramki i powieszę w kuchni.

    Margot,
    dzięki, dzięki, dzięki...

    Myniolinko,
    serdecznie Ci dziękuję.

    Doroto (Bree),
    witaj. Cieszę się z Twoich odwiedzin i zapraszam serdecznie.

    Polko,
    szczerze mówiąc wątpię, żeby Cię to przerosło. To jest niezła zabawa. A potem step by step, a miseczki podpisane, żeby mi się masy nie pomyliły.

    KucharzyTrzech,
    doradź mi proszę przyszłościowo, gdzie ten specyfik mogę nabyć, bo nie chciałabym za każdym razem męczyć Bei, kiedy PH używa go w swoim przepisie, a jeszcze parę receptur (kuszących) go zawiera.

    Viridianka,
    pierwszą przyjemność będziesz miała jak nadejdzie przesyłka i ją otworzysz, drugą jak obejrzysz zdjęcia i obejrzysz przepisy, trzecią jak będziez planować co zrobisz najpierw, czwartą jak będziesz przyrządzać, a piątą jak będziesz smakowć. Jedna książka, a tyle radości przed Tobą. Ja ją uwielbiam.

    KUCHARNIO, Anno-Mario,
    Bardzo Ci dziękuję. Niesamowicie mi miło czytać Twoje słowa. A co do poprzeczki, Twoją niełatwo dosięgnąć i chyba o to chodzi. Ma być przyjemnie, zabawnie i dopingująco.

    OdpowiedzUsuń
  22. Lo, a każda wanilia inaczej smakuje?
    I gdzie jeśli to nie tajemnica można kupić poszczególne rodzaje wanilii?

    OdpowiedzUsuń
  23. WOW! Niesamowity przepis, niesamowite wykonanie, niesamowity efekt! Pycha! Dzięki za tak niezwykłe przeżycie kulinarne.

    OdpowiedzUsuń
  24. lo, po prostu brak słów. Bardzo chętnie bym spróbowała, nawet bardziej niż bardzo:)
    Nie będę się nawet porywać, słodkie rzeczy to chyba moja pięta achillesowa.;(

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie dziwie sie Lo - juz nawet po przeczytaniu samego przepisu jest sie pod wrazeniem! Niewiele znam takich 'tasiemcow' ;))

    OdpowiedzUsuń
  26. Wow!
    Ale się narobiłaś,
    ale było warto, co?:)))

    OdpowiedzUsuń
  27. jestem pod wrażeniem!!!sama pichcę ,improwizuję,szukam i lubię "wyzwanaia" kulinarne ale to jest Mistrzostwo Świata!!!!!:)...zabłądziłam na Twój blog przypadkiem ale wcale nie mam ochoty go opuścić :)i dobrze mi tu....pewnie dlatego,że lubię podobne miejsca,zapachy i smaki co Ty :)..../i Paryż o każdej porze,kolor i zapach lawendy i czekolade /gorzką/... i ciepłe czerwcowe dni ale niekoniecznie z burzą :)/...Wszystko tu pachnie i smakuje wybornie ...:)pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. WOW.

    :)

    Tyle powiem. Wyrastasz w moich oczach na mistrzynię cuiernictwa, Lo.

    OdpowiedzUsuń
  29. Lo, tak czy owak - abstrahujac od mojej poewne, byc moze niezbyt uzasadnionej, awersji do P.H., odwalilas wielki kawal wspanialej roboty - szkoda, ze nie moge sprobowac...dzieki za rekomendacje ksiazek :)

    OdpowiedzUsuń
  30. MIQ,
    radość rozpiera moje serce jak to czytam,

    Lidko,
    nie chce mi się wierzyć. Daj sobie szansę.

    Beo,
    szukam sobie nowego wyzwania.

    Olciaky,
    oj było warto.

    Hanjaa,
    witaj serdecznie. Bardzo miło mi to czytać. Zapraszam do odwiedzin.

    Aniu,
    co za słowa! Nie będę teraz mogła się skupić. Wielkie dzięki.

    Magdaleno,
    teraz następnego Francuza przerabiam. Może Ci bardziej podpasuje.

    OdpowiedzUsuń
  31. Hmm... ciekawa jestem bardzo, co to bedzie :))

    OdpowiedzUsuń
  32. Margot,
    tak zdecydowanie są różnice pomiędzy rodzajami wanilii. Najbardziej niesamowita jest ta z Tahiti i niestety najdroższa też. Te co kupujemy to najczęściej odmiana z Madagaskaru. Ja swoje wanilie kupiłam we Francji, Niemczech i w Austrii. Jeżeli chciałabyś adresy sklepów to daj mi znać.

    OdpowiedzUsuń
  33. bardzo prośże na
    margot11@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  34. Lo, jutro postaram napisac do Ciebie maila odnośnie tej bieli :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Witam

    Podziwiam elegancje i skomplikowanie wykonania. Wielki uklon i gratulacje!
    Mam tylko jedno pytanie: nigdzie nie jest podane ile potrzeba mascarpone.
    A, o ile mi starczy odwagi, powaznie sie przymierzam do zrobienia tego niebianskiego deseru.
    Jeszcze raz klaniam sie do podlogi, bo takiego deseru nie widuje sie codziennie.

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. muy_muy_amarga
    już poprawiłam. Nocne wstukiwanie przepisu widać, że mi nie posłużyła. Bardzo się cieszę, że chcesz je zrobić, tylko koniecznie daj mi znać jak zrealizujesz swój plan. Powodzenia i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  37. Lo, ale Ty masz w sobie determnacji! Fajnie opisals to gromadzenie skladnikow, nie jest to troche tak, ze jesli cos jst bardzo trudno dostepne, to bardzo tego chcemy, ale tez cieszy taki skarb?
    Pewnie bym wymiekla przy wanilii, Burbon zdecydowanie jest slodka w zapachu, ale inne sa dla mnie tylko waniliowe, ale to musi byc radosc dokladac tak skladnik po skladniku, by wreszcie moc piec...

    Niesamowite Ci wyszly te tartaletki, slicznie sa czym sposypane - to jakies suszone kwiaty?

    Pozdrowienia sle!

    OdpowiedzUsuń
  38. Basiu,
    posypałam je zmiksowną laską wanilii. W kuchni mam dużo determinacji, mogę czekać, gromadzić składniki aż będę mogła wyypróbować przepis, który mnie zachwycił. Ale np. w prasowaniu nie mam takiej determinacji.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  39. Lo, tak cos chcialam za ryzykowac, ze to wanilia, ale sie nie odwazylam :-))
    Z prasowaniem nie jestem zdziwiona, usmialam sie czytajac o tym, dobra jestes!

    OdpowiedzUsuń
  40. Lo powiedz mi proszę jak dużych foremek użyłaś do upieczenia korpusów? zastanawiam się jak to wszystko sobie rozplanować, bo mam tylko 4 foremki tartaletkowe i jedną obręcz do wycięcia potem biszkoptów. A wysokie te moje foremiki na tartaletki nie są, po 1,5 cm chyba tylko, mam też takie kokilki wyższe, zastanawiam się które lepsze bo nie umiem sobie zwizualizować wielkości Twoich ciastek (: a muszę ich mieć 15, dla każdego z gości w tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
  41. Viridianko,
    foremki miały przekrój 10 cm, a biszkopt wycinałam obręczą dopasowaną do wielkości wnętrz tartaletek po upieczeniu. Korpusy piekłam po 6, wyjmowałam i wystudzone foremki ponownie napełniałam ciastem. Ciastka miały wysokość około 3,5 cm, a same korpusy około 1,5 cm.

    OdpowiedzUsuń
  42. dziękuję Lo (:
    już wszystko w wyobraźni widzę, dziękuje (:

    OdpowiedzUsuń
  43. to jeszcze raz ja (:
    śpieszę donieść, że dzisiaj po grillowej kolacji nastąpiła konsumpcja. Jedynym słowem: rewelacja! już się nie mogę doczekać jak mi Amazon Czekoladę Mistrza prześle (:
    jutro notka (:

    dziękuję za to że podzieliłaś się ze mną tym przepisem!

    OdpowiedzUsuń
  44. Zrobione...jednym słowem smak idealny. Bardzo dziękuję Ci za przepis, mam jeszcze pytanie:) proszę napisz jaki przepis, ciasto na blogu najbardziej Ci smakowało, było dla Ciebie czymś idealnym? Za kilak tygodni odwiedzi mnie ktoś bardzo dla mnie ważny, prawdziwa osobistość polskiego cukiernictwa:)) i nie wiem czym go ugościć. jego podniebienie jest bardzo wyszukane..Proszę doradź mi coś. Nie boje się wyzwań.. Waleria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za wiadomość. Bardzo się cieszę. To jeden z moich ulubionych wypieków. Jak najbardziej pomyślę, który wypiek zrobił na mnie wyjątkowe smakowe wrażenie. Dopiero wróciłam po trzech tygodniach wakacji do domu i potrzebuję chwili czasu na to. Dam Ci odpowiedź w ciągu tygodnia. W jakim miesiącu ten Gość Cię odwiedzi - myślę np o doborze sezonowych owoców.

      Usuń
  45. Bardzo Ci dziękuje. Wielka wizytacja ma mieć miejsce pod koniec sierpnia..całymi nocami zastanawiam się co zrobić. Wpadłam na pomysł żeby zrobić kilka mniejszych deserów, tart (np. trzy: owocowe, czekoladowe, waniliowe).
    jednym z nich mogłaby być ta waniliowa tarta Pierre'a, jest wspaniała, łączy wiele tekstur :delikatność z idealnie kruchym spodem. Ostatnio wypróbowałam też przepis na Golden pearl brownie cake również ma w sobie coś nadzwyczajnego.. lubię też swój deser kardamonowy z warstwą chrupiąc praliny.. sama nie wiem, mam tyle pomysłów że nie wiem co wybrać. Problem również jest w tym że wszystko musi pasować do siebie, być spójne. Dlatego proszę Ciebie Mądrą Głowę o radę, byłaś w tylu wspaniałych miejscach może wpadniesz na jakiś dobry pomysł:) Walercia

    OdpowiedzUsuń
  46. Proszę napisz, że o mnie pamiętasz:)
    codziennie zaglądam tu z nadzieją że zaproponujesz coś co uwolni mnie od tego cukierniczego dylematu.
    Serdecznie pozdrawiam.waleria

    OdpowiedzUsuń
  47. Walerio, napisz proszę do mnie maila. Próbuję Ci odpisać, ale nie mam żadnych namiarów do ciebie albo nie mogę ich znaleźć w zawalonej poczcie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  48. Witam,
    ponieważ chciałam zrobić te tartaletki, chciałam zadać Pani pytanie odnośnie naturalnego ekstraktu z wanilii - co to jest, bo znam tylko ekstrakt z alkoholem. Będę bardzo wdzięczna za wyjaśnienie, bo nie spotkałam sie jeszcze z takim określeniem.Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalny ekstrakt z wanilii to coś w rodzaju koncentratu waniliowego. Jest lekko słodki, może występować w paście lub płynie. Ten w płynie przypomina wyglądem ten alkoholowy. Z braku tego wykorzystałabym ten alkoholowy (mimo zastrzeżenia w przepisie). Tu chodzi o to, że płynna czekolada z alkoholem nie łączy się dobrze. Zawsze możesz pozostawić laski wanilii do naciągnięcia na 45 minut, a nie na 30 minut lub dać pół laski więcej.Koniecznie daj Basiu znać jak je zrobisz.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Planuję zrobić je na Wielkanoc, na razie gromadzę składniki :-) Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Tak wiec zrobiłam. W sprawach technicznych zabrakło mi kremu z mascarpone, uważam że powinno być go jednak dwa razy więcej.Reszta prawie ok. Miałam tylko mały problem z rozsmarowaniem glazury waniliowej, wyszła mi za gęsta. Ale mistrzem w pieczeniu to nie jestem :-)
      A smak...Hm... Słodkie, waniliowe, sycące.Ponieważ wcześniej robiłam Pani tartaletki z owocami z kremem angielskim, mascarpone i białą czekoladą, więc smak kremu mnie nie zaskoczył. Moja opinia i opinia męża: wolimy jednak Pani kombinację smaku: słodki krem i kwaskowate truskawki. To zdecydowanie bardziej nasze klimaty :-)
      Ale napewno wypróbuję przepis na tartę infiniment cafe, gdy tylko się pojawi. Wydaje mi się bowiem, że jej smak powinien być wyraźny.Pozdarwiam. Basia

      Usuń
  49. Pomimo trudności ostateczny przepis się udał!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.

Popularne posty